poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Święta, święta i po świętach...

W wigilijny wieczór Emilia i Byron zjedli kolację w restauracji.
To jednak nie to, co wigilia i Boże Narodzenie w Polsce. Emilia wspominała uroczyste kolacje wigilijne, na których gromadziła się przy stole cała rodzina. Po odmówionej wspólnie modlitwie dzielono się opłatkiem i składano sobie życzenia, następnie zasiadano do stołu aby spożyć dwanaście tradycyjnych postnych potraw. Zatęskniła za karpiem w galarecie, kapustą z grzybami i barszczem z uszkami. Po kolacji zawsze było wspólne śpiewanie kolęd. A przed północą szło się do kościoła na pasterkę,
Jutro na świątecznym obiedzie będzie Tara z mężem Dylanem i Tristan z narzeczoną Bonnie. Będzie uroczyście, ale nie, to nie zastąpi prawdziwie rodzinnej atmosfery polskiego Bożego Narodzenia.
Po powrocie z restauracji Emilia i Byron włączyli komputer aby przejrzeć pocztę.
Było dużo mejli z życzeniami - od krewnych i znajomych. Krewnych głównie Byrona, gdyż Emilia miała mniej liczną rodzinę.
Były chyba dwa mejle z Polski - od stryjecznej rodziny Emilii, oraz krótki film od braci z rodzinami z Australii, którzy wspólnie odśpiewali "Cichą Noc", otwierając później butelkę wina.
Następny film był od Maximy i jej rodziny, która wykonywała żywiołowy taniec w takt piosenki "Last Christmas". Film zatytułowany był "Rodzina Proiettich tańczy", a partycypowała w nim mała Jennifer, córeczka Maxie i Michaela, która ponieważ nie umiała jeszcze chodzić, tańcowała na grzbiecie to ojca, to matki, to babci Sally, co w tym roku obchodziła już chanukę pod koniec listopada.
Następny film był od Melanie. Przy świątecznie ubranej choince bliźniaki z pomocą mamy zaśpiewały "Twinkle, twinkle little star" , po czym wszyscy złożyli świąteczne życzenia.
- A kto życzy? Może sie przedstawicie?- zaproponowała Melanie.
Dziewczynka podeszła do kamery i powiedziała jednym tchem:
- Meghan Strba Seward.
- A teraz ty powiedz, jak się nazywasz - zwróciła sie Melanie do chłopczyka.
- Matthew tak samo!- powiedział.
I cała trójka pomachała rękami na pożegnanie.
Mimo wszystko, nastrój Emilii daleki był od świątecznego.


To już noc wigilijna - myślał Lance Lassiter w separatce szpitala psychiatrycznego..- Jutro Boże Narodzenie. Przepustki raczej nie dostanę, za to odwiedzą mnie tu rodzice. To dobrze, że zamienili mi szpital więzienny na zwykły psychiatryk. Tu jest mniejszy rygor i jak dobrze pójdzie, uda mi się stąd zwiać.
O mały włos nie zastrzeliłem nie tą osobę, co trzeba. Gwiazdka jakiejś pieprzonej telenoweli, Melanie Strba. Nie znam żadnej Melanie i nie oglądam tego gówna. Jak mogłem tak się pomylić. Ale z daleka wyglądała zupełnie jak Maxima.
Wyjął ze swego portfela zdjęcie ukochanej i postawił na szafce przy łóżku.
Policjanci zarekwirowali mi pistolet, ale jest jeszcze broń mojego ojca.
Obiecuję ci, Maximo Seward, że będziemy razem, choćby nawet i po śmierci!

- Już wiem, co za typ chciał zastrzelić Mel Strbę podczas urodzinowej imprezy Maximy - powiedziała Sally, kiedy wspólnie piły kawę. - Nigdy nie zgadniesz. To syn naszych sąsiadów, Lance Lassiter.
- A skąd ty masz te wiadomości?- spytała Emilia.
- Powiedziała mi o tym sama Nadine. Konkretnie, że jej syn niepotrzebnie wrócił do Santa Monica. Ledwie wrócił, a już znalazł się w więzieniu. To ona spowodowała, że stamtąd przeniesiono go do kliniki psychiatrycznej. Nie wie, co mu odbiło, żeby celować z pistoletu do kogoś, kogo jak twierdzi, w ogóle nie zna.
- Może tylko tak mówi. Ale gdyby to była prawda, tym bardziej wydaje się to irracjonalne.
- Maxima od czasu do czasu utrzymuje kontakty z Mel. Spytała ją, czy coś jej mówi nazwisko Lance Lassiter, a Mel powiedziała, że nic.
- A może to jej jakiś cichy wielbiciel, opętany na jej tle aż do szaleństwa?
- Do szaleństwa to on był opętany na tle mojej córki. Bardzo przeżył ich rozstanie i wyjechał w czasie, kiedy Maxie brała ślub z Michaelem. Nadine powiedziała mi, że znalazł tam pracę i nawet miał kogoś. Dlatego bardzo była tym zaskoczona, że zdecydował się tu powrócić.
- A co jeszcze mówi Nadine? Dlaczego Lance krążył wokół hotelu z pistoletem?
- On jej tłumaczył, że to po prostu przypadek. A broń miał przy sobie dla ochrony przed ewentualnymi bandytami. Miał na nią pozwolenie.
- A dlaczego celował do Melanie? Jak on to matce tłumaczył?
- Mówił, że po prostu tylko celował i wcale nie miał zamiaru jej zastrzelić. A propos Mel, czy miałaś od niej jakieś wiadomości? Maxie powiedziała mi, że złożyła pozew rozwodowy.
- Tak, utrzymuję z nią kontakty. To prawda, że chce się rozwieść z Maxem, tylko, że on nie chce rozwodu.
- Max to uroczy facet, ale ma jedną słabość: kobiety. Czułam, że nawet Melanie tego nie wytrzyma, chociaż ma wielki wpływ na niego. On ją rzeczywiście kocha, ale na swój sposób. Kocha, choć nie jeden raz ją zdradził. Z podobnego powodu przecież rozleciało się nasze małżeństwo po niecałym roku. Ale z Maximą utrzymywał stałe kontakty. Kocha ją i jest dla niej dobrym ojcem.
- Dobrym, choć nieodpowiedzialnym...- stwierdziła Emilia - taką właśnie opinię słyszałam o jego ojcostwie.
- Nie pomylę się, jeśli powiem, że od Melanie - skonstatowała Sally. - Ale to święta prawda.


4 komentarze:

  1. Witaj E,.
    byłby nierozsądny, gdyby próbował zwiać. Skomplikowałby tylko swoją sytuację. Racjonalniej byłoby - z jego punktu widzenia - czynić starania o wyjście za kaucją.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj R.,

    Dzięki za komentarz:-)
    Przeniesiono go do zwykłego psychiatryka dzięki staraniom rodziny. Rodzina także postara się o to, żeby stamtąd jak najszybciej wyszedł. Ale...nie będę uprzedzać:)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Madame,

    Pani Bohaterowie to nowocześni ludzie. Widać, że korzenie mają z Europy Środkowej, więc robią więcej niż Teksańczyk, którego ojciec krowy pasał. Ale taki jest ten nasz stary dobry Świat. Mnie to nie razi. Tylko stwierdzam fakt.
    My wysyłamy życzenia na kartkach wkładanych do kopert i na dodatek takich gdzie życzenia trzeba wpisać. Kartki kupujemy malowane przez народные артисты. Przysyłają, nawet tanio.
    Przeczytałem również komentarz Pana Rzepki.
    Tu też napisze, że Państwo jesteście bardzo tolerancyjni w stosunku do morderców, którzy zabijają by mieć ubaw po pachy
    Wiem, ze w Polsce to jest trendy.
    Ja bym proponował jedną karę na gardle. Dziś słyszę, że matka udusiła niemowlę, ktoś po pijanemu zabił dwie dziewczynki i uciekł.
    Pani "bohater 'jak Trynkiewicz posiedzi w ' psychiatryku ' gdzie ma telewizor i komputer. Ciekaw jestem czy panienkę też i na czyj koszt.

    Serdeczności nakanunie weekendu

    m.z.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie M.,
    Dziękuję za Pana tu obecność.

    Podobnie, jak Pan, jestem starej daty i preferuję kartki świąteczne. Nawet najpiękniejszy mejl ich nie zastąpi. Chociaż wysyłanie mejli jest takie wygodne:-)
    Co do mordercy, to tak, niestety bywa, że jak ma wpływowych rodziców to załatwią mu nawet to, że uniknie należnej kary. A potem jest wielkie zaskoczenie, kiedy dochodzi do nieszczęścia. O tym właśnie chcę napisać. Z tym, że mój bohater jest inny niż Trynkiewicz, zabije z miłości, a nie z sadyzmu i wyuzdania.

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń