W wigilijny wieczór Emilia i
Byron zjedli kolację w restauracji.
To jednak nie to, co wigilia i Boże
Narodzenie w Polsce. Emilia wspominała uroczyste kolacje wigilijne,
na których gromadziła się przy stole cała rodzina. Po
odmówionej wspólnie modlitwie dzielono się opłatkiem
i składano sobie życzenia, następnie zasiadano do stołu aby
spożyć dwanaście tradycyjnych postnych potraw. Zatęskniła za
karpiem w galarecie, kapustą z grzybami i barszczem z uszkami. Po
kolacji zawsze było wspólne śpiewanie kolęd. A przed
północą szło się do kościoła na pasterkę,
Jutro na świątecznym obiedzie będzie
Tara z mężem Dylanem i Tristan z narzeczoną Bonnie. Będzie
uroczyście, ale nie, to nie zastąpi prawdziwie rodzinnej atmosfery
polskiego Bożego Narodzenia.
Po powrocie z restauracji Emilia i
Byron włączyli komputer aby przejrzeć pocztę.
Było dużo mejli z życzeniami - od
krewnych i znajomych. Krewnych głównie Byrona, gdyż Emilia
miała mniej liczną rodzinę.
Były chyba dwa mejle z Polski - od
stryjecznej rodziny Emilii, oraz krótki film od braci z
rodzinami z Australii, którzy wspólnie odśpiewali
"Cichą Noc", otwierając później butelkę wina.
Następny film był od Maximy i jej
rodziny, która wykonywała żywiołowy taniec w takt piosenki
"Last Christmas". Film zatytułowany był "Rodzina
Proiettich tańczy", a partycypowała w nim mała Jennifer,
córeczka Maxie i Michaela, która ponieważ nie umiała
jeszcze chodzić, tańcowała na grzbiecie to ojca, to matki, to
babci Sally, co w tym roku obchodziła już chanukę pod koniec
listopada.
Następny film był od Melanie. Przy
świątecznie ubranej choince bliźniaki z pomocą mamy zaśpiewały
"Twinkle, twinkle little star" , po czym wszyscy złożyli
świąteczne życzenia.
- A kto życzy? Może sie
przedstawicie?- zaproponowała Melanie.
Dziewczynka podeszła do kamery i
powiedziała jednym tchem:
- Meghan Strba Seward.
- A teraz ty powiedz, jak się nazywasz
- zwróciła sie Melanie do chłopczyka.
- Matthew tak samo!- powiedział.
I cała trójka pomachała rękami
na pożegnanie.
Mimo wszystko, nastrój Emilii
daleki był od świątecznego.
To już noc wigilijna - myślał Lance
Lassiter w separatce szpitala psychiatrycznego..- Jutro Boże
Narodzenie. Przepustki raczej nie dostanę, za to odwiedzą mnie tu
rodzice. To dobrze, że zamienili mi szpital więzienny na zwykły
psychiatryk. Tu jest mniejszy rygor i jak dobrze pójdzie, uda
mi się stąd zwiać.
O mały włos nie zastrzeliłem nie tą
osobę, co trzeba. Gwiazdka jakiejś pieprzonej telenoweli, Melanie
Strba. Nie znam żadnej Melanie i nie oglądam tego gówna. Jak
mogłem tak się pomylić. Ale z daleka wyglądała zupełnie jak
Maxima.
Wyjął ze swego portfela zdjęcie
ukochanej i postawił na szafce przy łóżku.
Policjanci zarekwirowali mi pistolet,
ale jest jeszcze broń mojego ojca.
Obiecuję ci, Maximo Seward, że
będziemy razem, choćby nawet i po śmierci!
- Już wiem, co za typ chciał
zastrzelić Mel Strbę podczas urodzinowej imprezy Maximy -
powiedziała Sally, kiedy wspólnie piły kawę. - Nigdy nie
zgadniesz. To syn naszych sąsiadów, Lance Lassiter.
- A skąd ty masz te wiadomości?-
spytała Emilia.
- Powiedziała mi o tym sama Nadine.
Konkretnie, że jej syn niepotrzebnie wrócił do Santa Monica.
Ledwie wrócił, a już znalazł się w więzieniu. To ona
spowodowała, że stamtąd przeniesiono go do kliniki
psychiatrycznej. Nie wie, co mu odbiło, żeby celować z pistoletu
do kogoś, kogo jak twierdzi, w ogóle nie zna.
- Może tylko tak mówi. Ale
gdyby to była prawda, tym bardziej wydaje się to irracjonalne.
- Maxima od czasu do czasu utrzymuje
kontakty z Mel. Spytała ją, czy coś jej mówi nazwisko Lance
Lassiter, a Mel powiedziała, że nic.
- A może to jej jakiś cichy
wielbiciel, opętany na jej tle aż do szaleństwa?
- Do szaleństwa to on był opętany na
tle mojej córki. Bardzo przeżył ich rozstanie i wyjechał w
czasie, kiedy Maxie brała ślub z Michaelem. Nadine powiedziała mi,
że znalazł tam pracę i nawet miał kogoś. Dlatego bardzo była
tym zaskoczona, że zdecydował się tu powrócić.
- A co jeszcze mówi Nadine?
Dlaczego Lance krążył wokół hotelu z pistoletem?
- On jej tłumaczył, że to po prostu
przypadek. A broń miał przy sobie dla ochrony przed ewentualnymi
bandytami. Miał na nią pozwolenie.
- A dlaczego celował do Melanie? Jak
on to matce tłumaczył?
- Mówił, że po prostu tylko
celował i wcale nie miał zamiaru jej zastrzelić. A propos Mel, czy
miałaś od niej jakieś wiadomości? Maxie powiedziała mi, że
złożyła pozew rozwodowy.
- Tak, utrzymuję z nią kontakty. To
prawda, że chce się rozwieść z Maxem, tylko, że on nie chce
rozwodu.
- Max to uroczy facet, ale ma jedną
słabość: kobiety. Czułam, że nawet Melanie tego nie wytrzyma,
chociaż ma wielki wpływ na niego. On ją rzeczywiście kocha, ale
na swój sposób. Kocha, choć nie jeden raz ją
zdradził. Z podobnego powodu przecież rozleciało się nasze
małżeństwo po niecałym roku. Ale z Maximą utrzymywał stałe
kontakty. Kocha ją i jest dla niej dobrym ojcem.
- Dobrym, choć nieodpowiedzialnym...-
stwierdziła Emilia - taką właśnie opinię słyszałam o jego
ojcostwie.
- Nie pomylę się, jeśli powiem, że
od Melanie - skonstatowała Sally. - Ale to święta prawda.
Witaj E,.
OdpowiedzUsuńbyłby nierozsądny, gdyby próbował zwiać. Skomplikowałby tylko swoją sytuację. Racjonalniej byłoby - z jego punktu widzenia - czynić starania o wyjście za kaucją.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj R.,
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz:-)
Przeniesiono go do zwykłego psychiatryka dzięki staraniom rodziny. Rodzina także postara się o to, żeby stamtąd jak najszybciej wyszedł. Ale...nie będę uprzedzać:)
Pozdrawiam serdecznie
Madame,
OdpowiedzUsuńPani Bohaterowie to nowocześni ludzie. Widać, że korzenie mają z Europy Środkowej, więc robią więcej niż Teksańczyk, którego ojciec krowy pasał. Ale taki jest ten nasz stary dobry Świat. Mnie to nie razi. Tylko stwierdzam fakt.
My wysyłamy życzenia na kartkach wkładanych do kopert i na dodatek takich gdzie życzenia trzeba wpisać. Kartki kupujemy malowane przez народные артисты. Przysyłają, nawet tanio.
Przeczytałem również komentarz Pana Rzepki.
Tu też napisze, że Państwo jesteście bardzo tolerancyjni w stosunku do morderców, którzy zabijają by mieć ubaw po pachy
Wiem, ze w Polsce to jest trendy.
Ja bym proponował jedną karę na gardle. Dziś słyszę, że matka udusiła niemowlę, ktoś po pijanemu zabił dwie dziewczynki i uciekł.
Pani "bohater 'jak Trynkiewicz posiedzi w ' psychiatryku ' gdzie ma telewizor i komputer. Ciekaw jestem czy panienkę też i na czyj koszt.
Serdeczności nakanunie weekendu
m.z.
Szanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńDziękuję za Pana tu obecność.
Podobnie, jak Pan, jestem starej daty i preferuję kartki świąteczne. Nawet najpiękniejszy mejl ich nie zastąpi. Chociaż wysyłanie mejli jest takie wygodne:-)
Co do mordercy, to tak, niestety bywa, że jak ma wpływowych rodziców to załatwią mu nawet to, że uniknie należnej kary. A potem jest wielkie zaskoczenie, kiedy dochodzi do nieszczęścia. O tym właśnie chcę napisać. Z tym, że mój bohater jest inny niż Trynkiewicz, zabije z miłości, a nie z sadyzmu i wyuzdania.
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę