poniedziałek, 14 kwietnia 2014

I po balu...


Impreza dobiegła końca. Za oknami nowy dzień budził się do życia. Wszyscy porozchodzili się po swoich pokojach, Emilia też udała się na spoczynek.
Ledwie jednak zdążyła wziąć prysznic i położyć się do łóżka, usłyszała pukanie do drzwi.
- Kto tam?
- Emilia, to ja, Melanie. Nie mam gdzie spać, a słyszałam, że u ciebie jest wolne miejsce.
- Wejdź proszę...
Melanie z podróżną torbą weszła do pokoju.
- Przecież nie położę się do Maxa - stwierdziła. - Obiecuję, że nie będę chrapać - próbowała żartować.- Zresztą, nie wiem, czy w ogóle zmrużę oczy. Tyle się dzisiaj wydarzyło... Wiesz, powiem ci coś, czego nie chciałam powiedzieć wcześniej ani tobie, ani nikomu. Ale teraz już mogę. Pozwól tylko, że skorzystam z łazienki i wezmę prysznic.
- Proszę bardzo.
Po kilkunastu minutach odświeżona i gotowa do spoczynku zaczęła swoją opowieść.
- Zacznę od tego: podczas balu kręcił się koło hotelu jakiś psychol z rewolwerem i usiłował mnie zastrzelić, kiedy byłam na tarasie.
- Chyba żartujesz! - zdziwienie Emilii nie miało granic.
- Nie żartuję.
- Dlaczego wcześniej o tym nie powiedziałaś?
- Nie chciałam psuć zabawy i siać paniki. Byłam to winna Maxie. Ona tak się cieszyła na tą imprezę.
- Czy zdajesz sobie sprawę? Przecież on mógłby nas tu wszystkich wystrzelać jak kaczki.
- Bez przesady. Przecież nikomu nic się nie stało. Został złapany i odwieziony na policję.
- Aha. To teraz już wiem, dlaczego jest tu tak dużo policji.
- Tak. Zawdzięczam im życie. Gdyby nie ich błyskawiczna akcja oglądałabyś trupa na tarasie.
- Czy ty wierzysz w Boga?- spytała nagle Emilia.
- Tak, wierzę - odpowiedziała Melanie.
- Przede wszystkim to podziękuj Bogu, że żyjesz.
- Cały czas mu za to dziękuję. Bóg daje nam życie i tylko on jeden może nam je odebrać. Widocznie tam, w Niebie, nie było zapisane, że niejaka Melanie Caroline Štrbová miała opuścić ten ziemski padół. Swoją drogą, to ciekawa jestem, co by mi napisali na nagrobku i jaki wariant mojego nazwiska by wybrali.
- Myślę, że w ciemnym grobie byłoby ci wszystko jedno, czy napisaliby Strba, czy Štrbová.
- Nie wszystko jedno.- stwierdziła Melanie.- Wołałabym do nich de profundis, aż by mi napisali tak, jakbym sobie życzyła. Ja wierzę w życie po życiu.
-Nie dałam Maxowi satysfakcji i nie zrobiłam go wdowcem. - kontynuowała Melanie.-Wiesz, tylko dzieci najbardziej by mi było żal, bo zostałyby z kompletnie nieodpowiedzialnym ojcem. Nie mogę mu tego darować, że on sobie popijał i obściskiwał dziewczyny podczas kiedy ja o mały włos nie straciłam życia. Nigdy mu tego nie wybaczę.
- Nigdy nie mów nigdy - wtrąciła Emilia.
- Wiem, co mówię. - odpowiedziała Melanie. - I wiem co zrobię. Przeprosiny, kwiaty, kolacja przy świecach i seks po kolacji - to już przerabiałam. Tym razem będzie inaczej: odchodzę od niego. Po powrocie spakuję manatki, wsadzę dzieci do samochodu i pojedziemy na Brooklyn, do dziadków. Stamtąd będę miała nawet blisko do pracy. A on niech sobie zostaje i niech sobie pije ad mortum defecatum, czyli do usranej śmierci. Ja dam sobie radę. Dałam sobie radę wtedy, kiedy moi rodzice popadli w kłopoty finansowe i musiałam przerwać studia. Zaczęłam wtedy pracę w jednej z nowojorskich kafejek. Pewnego dnia przyszedł tam na kawę pewien gość. Przedstawił się jako fotograf z Playboya i zaproponował mi, abym mu pozowała. Zgodziłam się. Nie, nie żałuję. Była z tego niezła kasa, mogłam pomóc rodzicom i szybko stanęliśmy na nogi. Wkrótce posypały się propozycje od różnych agencji reklamowych. Było tego na tyle, że nie musiałam już pokazywać gołego tyłka. Potem zaproponowano mi rolę w telewizyjnym serialu. A po pewnym czasie poznałam Maxa. Zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia, ja go też pokochałam, wzięliśmy ślub, urodziłam bliźnięta. I taka to moja bajka.
Za dużo gadam, prawda? A ty już na pewno jesteś zmęczona.
- Posłuchaj, Mela, możesz mówić, co ci się podoba i ile ci się podoba. Wyrzuć to wszystko z wątroby. Wyluzuj się.
- Jak żeś powiedziała? Moi rodzice czasami mówią do mnie Mela albo Melanka.
- Powiedziałam, bo tak mi się powiedziało.
- Myślę, że dobrze robię odchodząc od Maxa.
- Ja też tak myślę. Przyda mu się lekcja od życia. Co go nie zabije - to go wzmocni, jak mówi polskie przysłowie.
- Dziwne - stwierdziła Melanie.
- A co w tym dziwnego?
- Że zacytowałaś coś polskiego. A on śpi jak niemowlę, nawet oka nie otworzył kiedy się pakowałam. Jak wytrzeźwieje zdziwi się na maksa.
Wiesz, zawsze uważałam, że modelka to zajęcie dla kretynek, ale dostałam kilka propozycji i chyba je przyjmę, chociaż "Paradise City"do tej pory ma dużą oglądalność. Znalazłam się w nowej sytuacji i przede wszystkim muszę zatroszczyć się o dzieci. Cały czas myślę, że Pan Bóg mnie ocalił ze względu na nie. Myślę także o powrocie na studia w przyszłości.
- Czy możesz mi zdradzić, co studiowałaś?
- Ekonomikę bankowości. Chociaż muszę ci powiedzieć, że odpowiada mi także praca aktorki. Zresztą, skończyłam szkołę aktorską i myślę, że się spełniam w tym zawodzie.
- Ja studiowałam filologię angielską w Warszawie. I moim zdaniem bardzo mi się przydała. A okres studiów wspominam bardzo mile.
- A mówiłaś, że nie masz żadnego sentymentu do Polski.



Emilia obudziła się wcześniej, niż Melanie, która spała, oddychając regularnie.
Niech śpi. Tyle tej nocy przeszła, że sen jej dobrze zrobi.
Po cichu, żeby nie obudzić śpiącej, przeszła do łazienki.
O 12.00 zadzwonił Byron.
Aby nie obudzić Melanie Emilia przeszła z sypialni do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Teraz mogła swobodnie rozmawiać.
- No cześć! Jak udała się impreza?
- Było super. Maxie świetnie to wszystko zorganizowała. A jak tam twój scenariusz?
- OK. Prawie go skończyłem. To kiedy mam się ciebie spodziewać w domu?
- Trudno mi powiedzieć... Zabieram ze sobą Melanie. Jest po przejściach. Nie dość, że Max wykręcił jej numer, spił się jak świnia i zachował się jak świnia, to jeszcze usiłowano ją zamordować.
- Jak to zamordować?
- Jakiś wariat z rewolwerem kręcił się koło hotelu i o mało co nie zastrzelił Melanie kiedy była na tarasie.
- No i co?
- Złapali go na gorącym uczynku i odstawili na policję. Ale myślę, że należy zaopiekować sie Melanie i zawieźć ją na lotnisko.
- Żaden problem. A jak ona się czuje po tym wszystkim?
- Teraz śpi i niech się dobrze wyśpi. A kiedy juz wstanie, wtedy będziemy się zbierać.
- OK. No to na razie.

Melanie kręciła się po sypialni. Miała na sobie tylko stringi, więc Emilia mogła ją podziwiać w pełnej krasie.
Była zjawiskowa: wspaniałe, pełne i kształtne piersi, nieziemskiej urody pośladki, idealna figura. To nie do wiary, że urodziła i wykarmiła dwoje dzieci.
- Hej, jeżeli teraz się nie pospieszysz, później będziemy miały mniej czasu - przynaglała Emilia.
- Wiem - odpowiedziała Melanie - tylko nigdzie nie mogę znaleźć mojego biustonosza. Nie widziałaś go przypadkiem?
- A co to? - Emilia podniosła z podłogi biustonosz i rzuciła go Melanie. - Łap, bałaganiaro!- i ona go złapała.
- O, dzięki! To tylko dzisiaj tak mi się zdarzyło. Na ogół nie jestem bałaganiarą.
- Rozumiem i wybaczam. Ustaliłam już, co będziemy robić. Najpierw pojedziemy do mnie, zatrzymamy sie tam do jutra, a jutro Byron i ja odwieziemy cię na lotnisko.
- Do licha! Max i ja mamy zarezerwowane bilety na dzisiaj.
- Odwołaj rezerwację i zamów bilet na jutro. Myślę, że nie chciałabyś widzieć Maxa po tym, co zaszło między wami. A poza tym musisz na siebie uważać ze względu na to, co ci się dzisiejszej nocy przytrafiło.
- Uważać? Bez przesadyzmu, kto oprócz Maxa chciałby mnie zamordować? On jeden miałby motyw.
- To też uważaj, bo najprawdopodobniej będzie cię szukał. Dlatego musimy się stąd jak najszybciej ulotnić.
- Jestem juz prawie gotowa. Tylko chciałabym jeszcze zrobić makijaż. W międzyczasie zadzwonię na lotnisko.
- No to się sprężaj.
Melanie była już ubrana, w obcisłe dżinsy i T-shirt. Bujne, czarne włosy zaplotła w gruby warkocz. Wyglądała jak uczennica, jak jedna z nastolatek, które często grywała w serialach.
Emilia zamówiła taksówkę. Słyszała, jak w sąsiednim pomieszczeniu Melanie rozmawiała przez telefon.
Po kwadransie Melanie była już gotowa do wyjścia.
- Hit the road Jack and don't you come back! - zawołała chwytając podróżną torbę.

2 komentarze:

  1. Witaj E. ,
    w ostatnim czasie mam natłok obowiązków i nie zawsze nadążam za Twoimi wpisami. Ale czytam, czytam z zainteresowaniem ;-)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj R.,
    Dzięki, że jesteś:)
    I dzięki, że czytasz.:)
    Ja też biorę się za porządki świąteczne, wiec będzie trochę mniej wpisów.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń