- No i jak tam było? - spytała Emilia
Sally, która dopiero co wróciła z Holandii, dokąd dotarły
szczątki ofiar katastrofy Boeinga 777 zestrzelonego nad Ukrainą.
- No cóż, na lotnisku w Eindhoven
rodzinom ofiar towarzyszył holenderski premier a także para
królewska. Holenderska królowa, o ile ci wiadomo, jest imienniczką
mojej tragicznie zmarłej córki – mówiła Sally. - Uroczystość
powitania ciał ofiar była bardzo skromna i bardzo poruszająca. Po
ogłuszającym huku silników lądujących wojskowych maszyn nad
lotniskiem zaległa absolutna cisza. Później rozbrzmiał dźwięk
pożegnalnej trąbki. Żołnierze w galowych mundurach trumna po
trumnie wynosili z samolotów ciała ofiar. Trumny, bardzo skromne,
złożone zostały w osobnych karawanach. Z lotniska przewieziono je
w eskorcie policji do bazy wojskowej, gdzie ciała zostaną poddane
identyfikacji. Na trasie przejazdu ustawiały się grupy ludzi -
mieszkańców Eindhoven i przyjezdnych - którzy również chcieli
oddać cześć zmarłym. Niestety, rodziny ofiar katastrofy, obecne
na uroczystości na lotnisku, nie wiedziały, czy to szczątki
właśnie ich bliskich dotarły do Holandii. Proces identyfikacji na
pewno zajmie kilka, a być może nawet kilkanaście tygodni.
- A może nawet i jeszcze dłużej.
Jeśli w tą sprawę zamieszani są Rosjanie, to nic nie wiadomo –
stwierdził Byron.
- Chciałabym pojechać na Ukrainę,
ale moje szefostwo się nie zgadza. Mówią, że tam jest zbyt
niebezpiecznie – oznajmiła Sally.
- I mają rację – powiedziała
Emilia. - Ta dzicz bizantyjska jest nieobliczalna, codziennie giną
tam ludzie.
- Ale mnie tam ciągnie. Przecież
wiesz, ze ja zawsze muszę być w centrum wydarzeń. Przecież ktoś
musi pokazywać ludziom prawdziwą wojnę! - nie ustępowała Sally.
- A po śmierci Maximy na życiu już mi nie zależy.
- Ale masz przecież wnuczkę, która
zawsze będzie ciebie potrzebowała – argumentowała Emilia.
- Nie wiem, czy zawsze. Michael
przecież jest młody i na pewno ułoży sobie życie. Chciałabym,
żeby jak najszybciej je sobie ułożył. Jennifer potrzebuje matki.
- Posłuchaj, nawet wtedy, kiedy
Michael się ożeni, instytucja babci jest bardzo potrzebna.
- Niby i tak, ale przecież wtedy Jen
będzie miała nową babcię.
- Nie sądzę, żeby wtedy Michael nie
pozwolił ci widywać się z małą. Dlatego wolałabym, abyś
zapomniała o Ukrainie. Zresztą, możesz tam nawet nie dolecieć,
jeśli twój samolot zostanie zestrzelony jak ten malezyjski Boeing.
Z okien apartamentu w Hotelu Sheraton,
znajdującego się w kanadyjskiej części Niagara Falls, roztaczał
się przepiękny widok na wodospady i ten argument zadecydował o
wyborze właśnie tego hotelu przez Melanie i Zacha.
Dzień był bogaty w wydarzenia. Zaraz
po śniadaniu wybrali się podziwiać wodospady z bliska. Wrócili na
lunch do hotelu, bowiem po lunchu dzieci potrzebowały się
przespać.
- My też się prześpimy – żartował
Zach.
Wtedy mieli trochę czasu dla siebie i
kochali się.
Kiedy dzieci już wstały postanowili
kontynuować oglądanie wodospadów, po czym wypili kawę i zjedli
lody w doskonałej hotelowej kawiarni. Następnie wybrali się na
zakupy i w sklepie z zabawkami kupili dzieciom po małej łódeczce z
żagielkiem, zaś w sklepie z ubraniami Zach kupił sobie wizytową
koszulę, białą w czarne prążki. Melanie obejrzała kilka
sukienek, ale nie zdecydowała się na żadną z nich.
- Mel, chciałbym abyś przymierzyła
tę – powiedział Zach i pokazał prześliczną mini sukienkę w
kolorze czerwonego wina, której ona wcześniej nie zauważyła.
Kiedy w końcu pokazała się w tej kreacji cała trójka wydała
okrzyki zachwytu.
- To jest prezent ode mnie i chcę,
żebyś ją włożyła dziś wieczorem – oznajmił Zach.
A wieczorem, kiedy dzieci będą już
spały, oboje planowali zabawić się na dyskotece.
- Dziękuję. Nie wiem, jak ci się
odwdzięczę – rzekła Melanie i pocałowała narzeczonego w
policzek.
Po kolacji udali się do swojego
apartamentu.
- No bąble, pora już na wieczorną
kąpiel. Marsz do łazienki! - wydał komendę Zach.
- Ale my chcemy jeszcze obejrzeć bajkę
na dobranoc! - zawołały dzieci.
- No dobra, ale potem do łazienki i do
łóżek!
Melanie cieszyła się, że Zach miał
podejście do dzieci, a one za nim przepadały. Będzie dobrym ojcem.
Lubił zajmować się dziećmi, a przez to ona miała więcej czasu
dla siebie.
Po bajce na dobranoc Zach udał się z
bliźniakami do łazienki, zaś Melanie postawiła laptopa na stole.
Włączyła go, wzięła aparat fotograficzny i wprowadziła do
komputera zrobione tego dnia zdjęcia. Z łazienki dobiegał ją
plusk wody, śmiechy dzieci i znana szanta „What Shall We Do with a
Drunken Sailor”.
Zajrzała do łazienki.
- Ładnych piosenek ich uczysz! -
powiedziała ironicznie.
Bliźniaki chlapały się w wannie
bawiąc się żaglówkami.
- O co biega? Czy one nigdy nie
widziały pijanego?- spytał Zach.
- Widziały - odpowiedziała Melanie. -
Wystarczy, że napatrzyły się na swojego tatę.
- Przepraszam! Zapomniałem... - Zach
uderzył się w piersi. - Mea culpa!
- Mamusiu, czy popływamy jutro
prawdziwymi łódkami? - spytała Meghan.
- Owszem, popływamy, ale kiedy
będziecie starsi i duzi – odpowiedziała Melanie.
- Ale my już jesteśmy duzi i mamy
prawie cztery lata! - powiedział z dumą Matthew.
- Za to jutro idziemy do parku rozrywki
– oznajmiła Melanie.
Taka alternatywa spodobała się
dzieciom, gdyż zaczęły podskakiwać w wannie i wydawać dzikie
okrzyki radości.
- Meghan! Matthew! Proszę tu nie
chlapać! - Melanie przywołała je do porządku.
- A teraz wytrzemy się do sucha,
włożymy piżamki i pomaszerujemy do łóżek – zadecydował Zach
wycierając Matthew'a ręcznikiem. Melanie wycierała Meghan.
- Zach, poczytasz nam bajki? Proszę! -
powiedziała Meghan wkładając piżamkę.
- Tak, tak, poczytaj nam bajki!-
Matthew przyłączył się do prośby siostrzyczki.
- Dobrze, ale teraz marsz do łóżek!
- powtórzył Zach.
Dzieci ucałowały mamę na dobranoc i
cała trójka udała się do dziecięcej sypialni.
Melanie powróciła do laptopa. Dawno
już nic nie napisała w swoim blogu.
Weszła na stronę, zalogowała się i
zaczęła pisać notatkę.
„ Witam i przesyłam pozdrowienia od
jednego z cudów świata”- napisała na wstępie. Potem dopisała
jeszcze parę zdań i spojrzała w okno, podziwiając widok, który
się za nim rozpościerał.
Słońce już zaszło i dzień miał
się ku końcowi. Za chwilę zapłoną kolorowe światła i wodospady
zamienią się w tęczę.
Melanie jeszcze raz przejrzała zdjęcia
zanim zdecydowała się zamieścić kilka z nich na blogu.
Tymczasem Zach wyszedł z dziecięcej
sypialni.
- Śpią jak aniołki – zameldował.
Podszedł do narzeczonej i pochylił
się nad nią.
- Co robisz, kochanie? - spytał.
- Zamieszczam zdjęcia na blogu. Oceń,
jak to wszystko wygląda.
Zach rzucił okiem na notkę i zdjęcia.
- Jest OK, tylko ja bym te dwa zdania
umieścił w odwrotnej kolejności.
- Masz rację, tak będzie lepiej –
Melanie zastosowała opcję ”wytnij-wklej”. - Ostatecznie ty
znasz się lepiej na redagowaniu tekstów. Dzięki – jej usta
musnęły jego policzek.
Pochylił się nad jej włosami i
błądził w nich ustami.
- Może nie pójdziemy? - spytał.
- Przecież wszystko już ustalone.
Nawet dziewczyna do dzieci.
Dziewczyna była polską studentką,
która przyjechała do Kanady w ramach jakiejś tam wymiany.
- No to odwołajmy wszystko i zostańmy
– nalegał Zach.
- Ale ja nie chcę rezygnować –
oświadczyła Melanie.- Mam wielką ochotę przetańczyć całą noc!
- W takim razie szykujmy się, bo
szkoda czasu – ponaglił Zach.
- OK. Za pół godziny będę gotowa –
powiedziała Melanie i wyłączyła laptopa.
Wzięła szybki prysznic i zajęła się
makijażem. Z lustra vis a vis spoglądała na nią młoda
różowobiała twarz o delikatnych rysach. Była zjawiskowo piękna i
zdawała sobie z tego sprawę. Nikt w jej rodzinie nie ma takich
fiołkowoniebieskich oczu. Siostra również ma gęste czarne włosy,
ale jej oczy są ciemne a uroda raczej pospolita. Melanie była
oczkiem w głowie Petera Štrby; z czwórki swoich dzieci ją
najbardziej lubił i hołubił.
Zdjęła z wieszaka nową sukienkę i
włożyła ją na siebie prosząc Zacha o to, aby pomógł jej
zasunąć zamek z tyłu.
Zlustrował wzrokiem jej smukłą
sylwetkę.
- Super! - powiedział. - Aż boję się
z tobą iść, bo panowie zaczną się o ciebie bić na dyskotece, a
ja będę zazdrosny.
W czarnych dżinsach i nowej koszuli
prezentował się doskonale.
- A ja będę zazdrosna o wszystkie
panie w dyskotece, które będą się bić o ciebie – oświadczyła.
- W takim razie zostajemy!
- Nic z tego, idziemy! - odpowiedziała
rozczesując szczotką długie włosy.
Podali kilka poleceń dziewczynie do
dzieci, która już się zjawiła, i opuścili apartament.
Na dyskotece bawiła się świetnie.
Wprawdzie Zach nie był tak wspaniałym tancerzem, jak Max, ale ona
umiała się bawić i tego właśnie potrzebowała. Było jednak coś,
co ją trochę irytowało: była rozpoznawalna. Ale przecież była
osobą publiczną, a osoby publiczne tak mają. Nienawidziła mówić
o sobie „celebrytka”.
Pewien młody mężczyzna poprosił
Zacha aby pozwolił mu zatańczyć tylko jeden taniec z Melanie.
Miał na imię Chris i był nauczycielem tańca.
- Jeśli ona się zgodzi, to ja nie mam
nic przeciwko temu – odpowiedział Zach, a Melanie się zgodziła.
Chris był rewelacyjnym tancerzem.
- Jest pani urodzoną tancerką,
Melanie – powiedział.- Gdzie uczyła się pani tańca?
- Mam wrodzony talent, a oprócz tego
trochę chodziłam na kurs tańca towarzyskiego. A jeśli mam być
szczera, to nie brałam udziału w żadnym „Tańcu z gwiazdami”.
Nie interesuje mnie to – oznajmiła.
Zerknęła na stolik, przy którym
zostawiła Zacha. Zauważyła, że dosiadła się do niego rudowłosa
dziewczyna ubrana w niebieską sukienkę. Miała wielkie
szaroniebieskie oczy, a on nie wyglądał na zadowolonego. Czy to był
rewanż za jej taniec z Chrisem?
Taniec się skończył i Chris
odprowadził Melanie do stolika.
- A kto to taki? Wygląda jak Melanie
Strba – stwierdziła ruda.
- Bo to jest Melanie Strba –
odpowiedział Zach.
- Jestem Kimberly, narzeczona Zacha –
przedstawiła się ruda.
Melanie ściągnęła usta w ostrym
uśmiechu.
- Coś ci się popierniczyło, dziecino
– powiedziała.
- To pomyłka, Kimberly. Oprócz
Melanie nie mam żadnej narzeczonej – oznajmił Zach.
- Kimberly? Zawsze mówiłeś do mnie
Kim. Czyżbyś już zapomniał Egipt? - ruda nie dawała za wygraną.
- Co było a nie jest nie pisze się w
rejestr! - odpowiedział Zach. - Było, minęło i nie wróci więcej.
A ja na to konto napiłbym się piwa. A ty, Mel?
- Dziękuję, ale nie – odpowiedziała
Melanie.
- Ale ja tak! - zawołała Kimberly. -
Melanie, skocz po piwo!
Czy ja dobrze słyszę, myślała
Melanie, nie dość, że ma tupet, to jeszcze jest bezczelna.
Posłała rudej lodowate spojrzenie
mówiąc:
- Jeśli masz ochotę na piwo to sama
je sobie przynieś!
- No i co myślisz, gwiazdo, że korona
by ci z głowy spadła? - wypaliła Kimberly.
- Kimberly, najlepiej by było, żebyś
sobie poszła- powiedział Zach.
- No to sobie pójdę. Ale jeśli się
zdecydujesz, to wiesz, gdzie mnie szukać, przystojniaku. Do
zobaczenia!- rudowłosa wstała i odeszła.
- Mel, pozwól, że ci wszystko
wytłumaczę – Zach ujął w swe dłonie dłoń narzeczonej. -
Kimberly, podobnie jak ja, jest dziennikarką. Nie pamiętam, gdzie
teraz pracuje. Poznaliśmy się w Egipcie. Traf chciał, że byliśmy
ze sobą, jednak dla mnie to był tylko epizod. Niczego jej nigdy nie
obiecywałem, a jeśli ona na coś liczyła, to już jej sprawa.
Dzisiaj spotkaliśmy się po latach, a ona chyba była pod wpływem
czegoś, bo zachowywała się niezupełnie normalnie. Kochanie, czy
mi wierzysz?
- Dlaczego miałabym ci nie wierzyć? -
spytała.
- Wiesz co, może już chodźmy stąd.
Jakoś przeszła mi chęć do dalszej zabawy.
- A ja bawiłam się świetnie i nawet
ta osóbka non compos mentis nie zepsuła mi zabawy. Ale może
rzeczywiście chodźmy już, bo czuję się zmęczona po dzisiejszym
dniu.
W windzie całował jej włosy.
- O niczym innym nie marzę, jak tylko
o tym, żeby wziąć prysznic i się położyć – oświadczyła.
- Zrobimy to pod prysznicem? - zapytał
liżąc jej ucho.
- Nie zrobimy!- odpowiedziała
kategorycznie. Przypomniały jej się „gimnastyki”, które
uprawiała z Maxem, a nie chciała wracać do wspomnień.
W apartamencie wypytali dziewczynę o
to, jak sprawowały się dzieci.
- Mała cały czas spała spokojnie,
ale Matthew jak się obudził pytał o mamę. Lecz było to tylko
raz, potem też spał jak zabity. Dlatego nie dzwoniłam. Nie
chciałam państwu psuć zabawy.
Narzeczeni podziękowali dziewczynie i
odesłali ją.
- Kiedy wróci do Polski będzie
opowiadała wszystkim krewnym i znajomym jak to w Niagara Falls
pilnowała dzieci Melanie Strba – skonstatował Zach.
- Dobrze, ja teraz wezmę prysznic.
- A ja tymczasem obejrzę wiadomości –
Zach włączył po cichu telewizor.
Biorąc prysznic Melanie myślała o
wydarzeniach dnia, który minął. Właściwie to wiedziała wszystko
o przeszłości Zacha. Prawie wszystko, bowiem nigdy nie wspominał
jej o jakiejś Kimberly. A jeżeli nie wspominał, to znaczy, że nie
był to ktoś, kim ona powinna zaprzątać sobie głowę. Zresztą,
każdy ma jakieś grzechy przeszłości.
Wyszła z kabiny, wytarła się
ręcznikiem i narzuciła szlafrok.
- No i co tam słychać w szerokim
świecie? - spytała Zacha.
- Wiesz, ten konflikt na Ukrainie to
poważna sprawa. Nie wiadomo, czy nie będzie z tego wojny w całej
Europie. Putin jest nieobliczalny.
- Jak myślisz, czy dojdzie do
światowego kataklizmu?
- Myślę, że tutaj nic nam nie grozi,
kochanie – odpowiedział.
Objął ją i pocałował krótko w
usta.
- Dobrze, a teraz ja pójdę pod
prysznic, a ty sobie na mnie poczekasz – oznajmił i udał się do
łazienki.
Ona zaś udała się do sypialni.
Zdjęła szlafrok, włożyła nocną koszulkę z białej koronki i
wskoczyła pod kołdrę. Zrobi narzeczonemu niespodziankę.
Jeśli tak ma wyglądać ich
małżeństwo, jak jest teraz, to będzie idealnie. Ale życie to
nie jest „łoże wysłane różami”, przypomniały jej się słowa
piosenki. I w swoim, notabene młodym życiu zdołała się już o
tym przekonać. Lecz teraz była szczęśliwa.
Ze słodkiej drzemki obudził ją głos
Zacha:
- Kochanie, śpisz?
Czuła jego oddech na swojej szyi.
- Nie śpię – odpowiedziała.
- To dobrze – podniósł kołdrę. -
A co to takiego?- zapytał patrząc na jej nocny strój.
- Nie podoba ci się? - spytała.
- Bardzo mi się podoba, ale wolałbym,
żebyś to zdjęła. Pomogę ci.
Uniosła ręce i koszulka sfrunęła na
podłogę. Zach położył się obok niej i otoczył ja ramieniem.
Pocałował mocno w usta.
- Mel, tylko ty się liczysz, tylko
ciebie kocham – szeptał.
Całował ją w szyję i w piersi,
potem jego usta powędrowały w kierunku jej łona. Wróciły i
wtedy wszedł w nią głęboko. Kochali się długo i namiętnie, aż
świt zaczął zaglądać w ich okna i tęcza wodospadu zgasła.
Zasnął tak, jak lubił, z głową na
jej lewej piersi, wsłuchany w bicie jej serca.