piątek, 10 października 2014

O tym, jak można zgubić męża w Wenecji.

- Znalazłem wczoraj na „Daily Beast” bardzo interesujący artykuł, w którym pisano, że Putin zamordował polskiego prezydenta w 2010 – oznajmił Byron.
- Czy chodzi o tą katastrofę lotniczą, w której zginęła cała elita narodu polskiego?- spytała Emilia.-  Otrzymałam nie tak dawno maila od Boguckich z Nowego Jorku, w którym informowali, że mieli okazję rozmawiać z ruskim oficerem aktualnie przebywającym w USA. Wiecie, co im powiedział? „To wy podłożyliście ładunki, my tylko nakierowywaliśmy samolot, żeby lądował w Smoleńsku”.
 - I co ty na to, Sally? - Byron zwrócił się do przyjaciółki Emilii.- Czy nadal chcesz jechać na Ukrainę? Przecież ten Putin to bezwzględny morderca. Nie cofnie się przed niczym.
- No i co, uważacie, że będzie wojna w Europie? - spytała Sally. - A ja mówię, że nie będzie.  Jeśli zaś chodzi o mój wyjazd na Ukrainę, to porzuciłam ten zamiar.
- O ile wiem, Polska jest członkiem NATO, zatem amerykańskie wojska są zobowiązane pomóc jej w razie agresji Rosjan – skonstatowała Emilia.
- Myślę, że nie będzie takiej potrzeby – rzekła Sally.- A uwaga rządu Stanów bardziej jest teraz skierowana na Bliski Wschód, gdzie muzułmanie mordują naszych obywateli. To jest sprawa ważna i ważka! No dobra, zmieniam temat. Co tam słychać u Zacha i Mel?
- Mel przysłała zdjęcia z Włoch. Zakończyli już zdjęcia do serialu, ale dostała nową propozycję, która na razie jest tajemnicą – oznajmiła Emilia.
- Super! - zawołała Sally.

- Uff, jaka jestem zmęczona! - westchnęła Melanie opierając się o burtę gondoli.
Dochodziła piąta po południu. Płynęli po Canal Grande, podziwiając cudowną architekturę Miasta Zakochanych podczas realizacji teledysku do najnowszej piosenki Erosa Ramazzottiego.
Eros zadzwonił jeszcze wtedy, kiedy we Florencji kręcono ostatnie ujęcia do serialu o Michale Aniele. Poprosił Melanie do telefonu i zapytał ją, czy nie zechciałaby wystąpić w teledysku do jego nowego singla. A kiedy otrzymał  jej zgodę, powiedział, że skontaktuje ją ze swoją asystentką.
Następnego dnia zjawiło się dwoje ludzi: przystojna brunetka o czekoladowych oczach oraz wysoki mężczyzna, czarnowłosy i czarnooki.
- Nazywam się Chiara Candeloro i jestem asystentką Erosa – przedstawiła się kobieta. - A to jest Marcello Doni, producent teledysku.
Ustalono, że teledysk kręcony będzie w Wenecji. Chiara zarezerwowała pokój w hotelu dla Melanie i Zacha, który towarzyszył swojej żonie w podróży. Była to przy okazji ich podróż poślubna, chociaż Zach załatwił sobie, że będzie korespondentem telewizji z Włoch.
- To nie będzie siedmiogwiazdkowy Aman, ponieważ jest on zarezerwowany na ślub Georga Clooney'a, na którym będzie cała plejada gwiazd – poinformowała Chiara. - Wybrałam czterogwiazdkowy hotelik,  ale też nad Canal Grande. Bardzo sympatyczny. Zresztą, nazywa się tak samo, jak kanał.
Przetransportowano więc nowożeńców do Wenecji, gdzie następnego dnia przystąpiono do kręcenia teledysku.
Zachowi zaproponowano aby pojechał z ekipą, jednak on wolał przejść się w tym czasie po mieście.
- Obejrzę okolicę i przy okazji poszukam tematu na reportaż do telewizji – upierał się.
W takim więc razie ustalono, że po pracy razem zjedzą kolację na mieście, gdyż hotel nie posiadał restauracji.
- Na pewno wyrobię się przed kolacją – zapewnił Zach. Ucałował żonę, życząc powodzenia.
Ekipa zaś udała się na Most Rialto, następnie zaś na rejs gondolą po Canal Grande.


- Melanie, cara mia, wytrzymaj jeszcze trochę! Już niedługo skończymy – rzekła Chiara. - Przyjrzyj się dokładnie temu przepięknemu pałacowi, który właśnie mijamy. Jest cały czas na sprzedaż. Marcello, skieruj kamerę na budynek!
- Czy to ma być propozycja dla mnie? - zapytała Melanie.- Pałac jest rzeczywiście przepiękny, ale otacza go jakaś ponura aura.
- Słusznie to zauważyłaś. To jest Ca' Dario i ciąży nad nim klątwa. Każdy z jego właścicieli umierał nagle w niewyjaśnionych okolicznościach. Dlatego nie kupił go Woody Allen, chociaż pałacyk bardzo przypadł mu do gustu.
- Niesamowite! – powiedziała Melanie.
Chiara i Marcello pokazywali jej zabytkowe pałace, których nad Canal Grande było mnóstwo, i opowiadali pokrótce ich historię. Mel, która pierwszy raz w życiu była w Wenecji, odniosła inne wrażenie, niż ci, z którymi rozmawiała o tym mieście. Ten, kto kwestionuje piękno Wenecji najprawdopodobniej gościł w niej tylko kilka godzin.
Gondola zatrzymała się na przystanku przy hotelu.
- Finito – powiedział Marcello. - Koniec na dziś.
- No to spotykamy się przy recepcji o 19.00. Ciao! - zawołała Chiara.
Melanie udała się do pokoju, który zajmowała wraz z małżonkiem, i którego okna wychodziły na Canal Grande. Zacha jeszcze nie było. Ostatni telefon od niego miała około dwunastej, dzwonił z Placu Św. Marka i mówił, że szykuje się tam jakaś demonstracja.
Wyjęła z torebki iPhona i wystukała numer męża. Ale jego telefon  nie odpowiadał. Tak było od trzech godzin i zaczęło ją to bardzo niepokoić.
Wzięła prysznic i przebrała się w czarne legginsy i tunikę w czarno białe paski.  Długie czarne włosy spięła w kok na środku głowy. Następnie zrobiła czarny makijaż. Zacha nadal nie było.
Ponownie wystukała jego numer, ale nadal nie odpowiadał.
Dlaczego nie odbierał telefonu? Czyżby zgubił komórkę? To raczej nie było w jego stylu. Więc co, do cholery, mogło się stać?
Aby oderwać się od niepokojących myśli Melanie odpaliła laptopa. Usiłowała napisać coś na swoim blogu, ale nie bardzo jej to wychodziło, więc ograniczyła się do wysłania maili i zdjęć do rodziny i znajomych.
Minęła 19.00. Zadzwoniła Chiara.
- Mel, co się dzieje? Miałaś być na dole.
- Chiaro, ja chyba nie pójdę z wami na kolację. Zacha do tej pory nie ma i nie wiem, co się stało. Nie odbiera telefonów. Bardzo się o niego niepokoję.
- Wydaje mi się, że na razie jest jeszcze za wcześnie, żeby zawiadamiać policję. Zresztą, myślę, że nie trzeba. Zach na pewno się zjawi. A tobie radzę, abyś zostawiła w recepcji klucz od pokoju i poszła z nami na kolację. To cię uwolni od czarnych myśli.
- Ale... - zająknęła się Melanie.
- Żadne ale. Czekamy na ciebie przy recepcji.
W restauracji Chiara chwaliła fryzurę Melanie, zaś Marcello zapytał ją, co sądzi o włoskiej kuchni.
- Jest znakomita, tylko za dużo makaronu – odpowiedziała Melanie, a Chiara i Marcello roześmiali się serdecznie.
Melanie zaś nie było do śmiechu. Jej niepokój o męża sięgał zenitu.
- Na pewno błądzi gdzieś po mieście. Nie zna przecież miasta i języka – twierdziła Chiara.
- Tylko dlaczego nie dzwoni ani nie odbiera telefonów? To do niego niepodobne – upierała się Melanie. - Ostatnią wiadomość miałam od niego około południa z Placu Św. Marka. Mówił, że zanosi się tam na jakąś demonstrację.
- Trzeba było od razu tak mówić!- powiedział Marcello. - Należałoby sprawdzić na policji, czy przypadkiem nie został zatrzymany.
- Nie wiem, co myśleć... A może został pobity? - niepokoiła się Melanie.
- Mel, dlaczego od razu mamy myśleć o najgorszym? W każdym razie jedziemy na najbliższy posterunek policji! - oznajmiła Chiara.
- Dziękuję wam za pomoc. Ja też nie znam ani włoskiego, ani miasta – przyznała Melanie.
Dwoje młodych policjantów było na posterunku.
- Nazywam się Melanie Strba i poszukuję mojego męża, Zacharego Tramella, dziennikarza. Lat 26, wysoki, włosy ciemnoblond, oczy szare. Ostatnią wiadomość miałam od niego w południe z Placu Św. Marka. Mówił, że zanosi się tam na demonstrację – zilustrowała całą sprawę Melanie, a Chiara przetłumaczyła na włoski.
- Czy ma pani jakieś zdjęcie męża? - spytał policjant.
- Tak – odpowiedziała Melanie i wyjęła z portfela fotografię Zacha. Policjantka zeskanowała ją.
- Faktycznie, była dzisiaj na Placu Św. Marka demonstracja separatystów domagających się autonomii Wenecji. Zdaje się, że nawet zatrzymano kilka osób. Bianco, sprawdź nazwisko „Zachary Tramell” we wszystkich komisariatach.
Po kilku minutach policjantka poinformowała:
- Jest, zgadza się, został zatrzymany podczas demonstracji na Placu Św. Marka i przebywa w komisariacie – tu podała adres.
Cała trójka podziękowała serdecznie policjantom i udała się pod wskazany adres.
W komisariacie Chiara przedstawiła sprawę Melanie. Komisarz oświadczył, że zna biegle angielski.
Potwierdził zatrzymanie Zacha i wydał polecenie przyprowadzenia go.
Jakaż była jego radość, kiedy zobaczył najbardziej ukochane na świecie fiołkowe oczy żony.
- Mel, ty tutaj?!- zawołał i padli sobie w objęcia.
- Panie Tramell, chcielibyśmy jeszcze trochę z panem porozmawiać. Z panią też, Signora Strba – oznajmił komisarz.
Podczas rozmowy zadawano im głównie pytania na temat ich pobytu we Włoszech oraz poglądów politycznych, w rodzaju, jaki jest ich stosunek do prezydenta Obamy.
- Pozwólcie, że zachowamy to dla siebie – odpowiedział Zach.
Mniej więcej po godzinie komisarz oznajmił Zachowi, że jest wolny.
- Czy mogę odzyskać swoją kamerę i telefon? - spytał Zach.
- Ależ oczywiście – odpowiedział komisarz i zlecił wydanie skonfiskowanych sprzętów.
Cała czwórka opuściła w końcu komisariat.
- Jestem wściekle głodny. Od rana nie miałem nic w ustach – stwierdził Zach.
Pojechali więc do restauracji czynnej całą dobę, w której Zach zamówił lazanię i kotlet. Reszta towarzystwa zamówiła po filiżance herbaty.
- Zacznę od początku – powiedział Zach.- Spacerowałem sobie z kamerą po Placu Św. Marka i trafiłem na demonstrację. Dowiedziałem się, że to demonstrują separatyści w sprawie odłączenia Wenecji od Włoch i uczynienia jej niezależną republiką. Kiedy zacząłem filmować demonstrację zjawiła się policja i zatrzymała mnie oraz kilka osób. Wsadzono nas do furgonetki i zawieziono na komisariat. Tam, po moich wyjaśnieniach, powiedziano mi, że jestem wolny, ale kiedy wychodziłem, zatrzaśnięto kratę przed moim nosem. Zabrali mi kamerę i telefon, nie pozwolili zadzwonić do żony. Zaprowadzili mnie do celi, w której potem siedziałem z dwoma naćpanymi gejami. Ale nic mi nie zrobili, tylko obaj pobili się o mnie.
- No to na pewno zapamiętasz swoją przygodę w Wenecji do końca życia – stwierdził Marcello.
- Lepiej byś na tym wyszedł, gdybyś pojechał z nami zamiast szukać inspiracji do reportażu – powiedziała Melanie.
- Co tam słychać u dzieci, Mel? - zwrócił się Zach do żony.
- Wszystko w porządku.  Dziadkowie dbają o nich jak należy.
- Kiedy siedziałem w celi na komisariacie marzyłem, żeby być już w domu.
- Podziękuj Chiarze i Marcellowi. Gdyby nie ich pomoc, nie odnalazłabym ciebie.
Po powrocie do hotelu Zach sprawdził kamerę.
- Cholera, wykasowali mi film z demonstracji. Mogłem się tego spodziewać!
Kochali się później tak namiętnie i do utraty tchu, jak jeszcze nigdy dotąd. Rano postanowili zamówić śniadanie do pokoju.
                           ----------------------------------------------------------------

Witam,
Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam. Po prostu z braku weny. 
No i śmierć Pana Michała kompletnie mnie przybiła.
Pozdrawiam