czwartek, 14 maja 2015

Coś o cudach

Było około szesnastej kiedy Emilia odpaliła laptopa. Nie zdążyła jeszcze przejrzeć poczty, gdy usłyszała dzwonek skype. To była Melanie.
- Witaj, Melanio. Jak ci się udała pielgrzymka do Guadalupe? - spytała Emilia.
- Bardzo się udała. Właśnie tym chciałam się z tobą podzielić – odpowiedziała Melanie. - A wrażeń było mnóstwo. Wróciłam odmieniona i uduchowiona.
- Matka Boska to sprawiła?
- Oczywiście. Ona tam niejednego cudu dokonała. Czy słyszałaś cokolwiek na temat objawień w Meksyku?
- Muszę ci przyznać, że bardzo mało. Wiem tylko tyle, że Matka Boska tam się objawiła i nic poza tym. Prawdę mówiąc, nie bardzo mnie to interesowało.
- A szkoda. Więc posłuchaj. Prawie pół tysiąclecia temu Matka Boska objawiła się Indianinowi imieniem Juan Diego u stóp góry Tepeyac. Jej życzeniem było, aby na górze został zbudowany kościół pod Jej wezwaniem. Kiedy Indianin przedstawił tą prośbę biskupowi, ten nie chciał wierzyć i zażądał dowodu.  Indianin opowiedział Maryi o tej rozmowie przy kolejnym objawieniu, a Ona poradziła mu, by przyszedł  za dwa dni i zerwał róże, które miały zakwitnąć na skalistym, górskim stoku.  Niestety, Juan nie mógł udać się danego dnia  we wskazane miejsce ponieważ jego wuj ciężko zachorował.  Kiedy szedł wezwać księdza do chorego, w drodze objawiła mu się Maryja i oznajmiła, ze nie musi już się obawiać o zdrowie wuja, gdyż ten szybko wyzdrowieje, po czym poleciła Indianinowi udać się na górę po kwiaty. Juan polecenie wykonał i jakież było jego zdumienie, kiedy na skalistym zboczu zobaczył kwitnące róże kastylijskie, kwiaty, które w Meksyku nie występują.  Zerwał je i wręczył Maryi, Ona zaś umieściła je w jego płaszczu i poleciła udać się z nimi do biskupa. Kiedy Juan stanął przed biskupem i odsłonił poły swego płaszcza, na materiale ukazał się przepiękny wizerunek Matki Najświętszej. Biskup uwierzył w świadectwo Indianina i poczynił starania aby na górze stanął kościół.  Dziś jest to wspaniałe sanktuarium, miejsce wielu cudów.
Wizerunek Matki Bożej jest wystawiony w sanktuarium i pomimo iż upłynęło prawie pół tysiąclecia,  nie ma śladów zniszczenia  ani rozkładu, chociaż płaszcz Indianina został wykonany z lichego materiału, który w normalnych warunkach mógłby przetrwać maksimum trzydzieści lat. Poza tym sama technika wykonania tego obrazu jest zagadką dla naukowców – znaczna większość z nich twierdzi, że wizerunek nie został namalowany ludzką ręką, znalazło się tylko dwoje sceptyków, którzy twierdzą co innego.
- To ciekawe. Opowiadaj dalej.
- No więc stanęliśmy przed Obliczem Matki Bożej z Guadalupe i przedstawiliśmy Jej swoje prośby. I wtedy poczułam na sobie Jej spojrzenie, od którego moje ciało przebiegł dreszcz. To tak, jakby spojrzała na mnie żywa ludzka istota. I było to spojrzenie pełne miłości. Muszę ci powiedzieć, że oczy Maryi z wizerunku w Guadalupe są fenomenem: odbijają się w nich  postacie Indianina i towarzyszących mu osób.   Pomimo mikroskopijnej  wielkości można rozpoznać ich twarze.
Aha, i jeszcze jedno. W 20007 roku,  w dniu, w którym w Meksyku zalegalizowano aborcję,  na wizerunku  Maryi , dokładnie na Jej łonie pojawiła się intensywna plama świetlna w kształcie ludzkiego embrionu. Zjawisko można było obserwować przez godzinę. Nie stwierdzono wystąpienia odbicia, naświetlenia, ani żadnego innego sztucznego zjawiska. Światło miało źródło naturalne, choć nieznane, przybrało bez wątpienia kształt embrionu i pojawiło się znikąd.
- Niesamowite.
- Od tego dnia Matka Boża z Guadalupe została uznana patronką życia poczętego.
Guadalupe tak zainspirowała Zacha, że pracuje teraz nad filmem o sanktuarium i cudownym wizerunku Maryi.
- Kiedy można będzie obejrzeć ten film w telewizji?
- Nie wiem, czy nowojorska telewizja go pokaże, ale telewizje katolickie są jak najbardziej zainteresowane.
- No to pielgrzymka dała owoce.
 - Jasne. Pojechaliśmy do Meksyku całą rodziną i wszyscy wróciliśmy zafascynowani i uduchowieni.

Dalsza część rozmowy między Emilią a Melanie dotyczyła nowej książki Byrona oraz babskich plotek o modzie i pogodzie.
Kiedy Melanie się rozłączyła, Emilia wróciła do przeglądanie poczty.
Pierwsza wiadomość, którą otworzyła, była od Boguckich, którzy pisali na temat wyborów prezydenckich w Polsce.  Pierwszą turę wygrał przedstawiciel opozycji przewagą zaledwie dwóch procent, jednak wywołało to panikę wśród ekipy rządzącej, gdyż było wyrazem niezadowolenia narodu z obecnych rządów.  Źle się stało, że w USA polikwidowano okręgi wyborcze i przez to głosy oddało znacznie mniej Polonii. Boguccy piszą, ze było to działanie celowe, ponieważ z góry wiadomo, którą opcję wybrałaby Polonia.

Zadzwonił telefon. Emilia odebrała i usłyszała głos sąsiadki, Nadine Lassiter:
- Hallo, Em, czy jesteś w domu?
- Nadine? Dawno cię nie było słychać. Oczywiście, jestem w domu.
- Czy będę mogła zaraz do ciebie przyjść? Chciałabym porozmawiać.
- Wiesz, że możesz do mnie przyjść zawsze, kiedy masz takie życzenie. Zapraszam.

Nadine zjawiła się z sernikiem.
- Sama go upiekłam i chcę, abyś spróbowała.
- Dzięki. Zjawiasz się u mnie tak, jakbym dopiero się tu wprowadziła – skonstatowała Emilia.
- Właśnie – powiedziała Nadine – z takim samym poszłam do Sally i Maximy kiedy one się wprowadziły. I o tym chciałam z tobą porozmawiać.
Emilia pokroiła sernik, a Juanita przyniosła kawę.
- Wiesz Em, ciężko mi o tym mówić, ale Sally przez cały rok mnie unika, a kiedy się spotykamy odwraca głowę. Ja wiem, że to straszne przeżycie stracić jedyną córkę, ale przecież ja też straciłam syna. Sally zachowuje się tak, jakbym to ja była winna temu całemu nieszczęściu.
Emilia nie odezwała się, gdyż dobrze znała zdanie Sally w tej sprawie.
- A przecież ja  nic nie wiedziałam o obsesji Lance'a na punkcie Maximy – ciągnęła dalej Nadine. - Nie przypuszczałam, że on nadal ją kocha. Przecież miał dziewczynę w Chicago. Naprawdę nie podejrzewałam u niego choroby psychicznej. Uwierzyłam nawet w to, co mi opowiadał na temat pistoletu, który miał ze sobą na plaży w dniu urodzin Maximy. Tak bardzo bym chciała, żeby wróciły dawne czasy i dawne układy między mną a Sally. Czy mogłabyś z nią porozmawiać na mój temat?
- Nadine, najlepiej będzie jeśli obie pójdziemy do niej i porozmawiamy – zaproponowała Emilia.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam,
Trochę krótki wyszedł mi ten rozdział, ale nie chciałam tu nic klecić na siłę.
No i nie bardzo mi wyszedł.
Przepraszam za ew. błędy - wkleiłam bez sprawdzania.
No i - komentujcie, plizzzz! Wasze komentarze są dla mnie motywacją.