TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ...
Emilia upewniła się, że Melanie
Strba jest dostępna na skypie, kliknęła więc na ikonkę i
przycisk "video call". Od miesiąca nie miała od niej
żadnych wiadomości, a ciekawa była, co się u niej zmieniło od
czasu ich ostatniej rozmowy.
Ekran monitora zamigotał, Emilia
usłyszała głos dzwonka i wkrótce pojawiła się twarz
Melanie. Emilia pomachała do niej ręką.
- Jak się masz, księżniczko Melanio
i co nowego u ciebie?
- Księżniczka Melania ma się dobrze
i właśnie myślała o tobie. Dawno już nie rozmawiałyśmy jak
kobieta z kobietą. A teraz dzieci śpią, więc jest okazja. Jesteś
sama?
- Tak, niestety, sama w taką noc.
Wiesz, Byron to jednak stary dziwak. Położył się spać kiedy
nocne życie w mieście osiągnęło apogeum. A ty jesteś sama?
- Jak najbardziej. U mnie jest czwarta
rano. Obudziłam się i nie mogłam zasnąć, więc włączyłam
komputer. Zauważyłam, ze jesteś na skypie i już miałam do ciebie
zadzwonić, ale mnie wyprzedziłaś.
- Dlaczego tak długo nie dawałaś
znaku życia?
- Bo przez ten miesiąc byłam
strasznie zaganiana. Nie dość, że gram w dwóch filmach na
raz, to jeszcze te reklamy. Nadchodzi Boże Narodzenie, więc jest
okres kupowania prezentów. Jak to ktoś dobrze podsumował:
kupujemy świąteczne prezenty w starym roku za pieniądze z nowego
roku. Nawet dzieci rzadko widuję, właściwie to tylko w weekendy.
- A jeśli chodzi o sprawy osobiste?
- O, tutaj zaszły duże zmiany. Po
primo: rozwodzę się z Maxem i już złożyłam pozew. A po drugie
primo: mam kochanka - oznajmiła Mela Szczerba mrużąc figlarnie
swoje fiołkowoniebieskie oczy i ściszając głos.
- Oho! To dosyć szybko się
pocieszyłaś. Powiedz mi coś o nim. Co za jeden?
- Mówiąc krótko:
ciacho!... Młodszy ode mnie i kocha się we mnie. Ja w nim
oczywiście, że nie, gdyż nadal kocham Maxa. Kocham i nienawidzę.
To tylko tyle, bo imienia ci nie zdradzę.
- A jak ci jest z tym nowym partnerem?
- Jest dobrze, chociaż inaczej. Maxowi
nigdy nie brakowało fantazji w łóżku, więc uprawialiśmy
różne gimnastyki. Mój nowy przyjaciel kiedy kocha się
ze mną, to robi to, że tak powiem, z szacunkiem. Poza tym Max
starał się codziennie spełniać obowiązek małżeński, nawet
wtedy, kiedy ja nie miałam na to zbytniej ochoty. Mój
przyjaciel spotyka się ze mną wtedy, kiedy ja tego chcę, wystarczy
telefon lub sms.
- Pogotowie seksualne.
- Nie mów tak. Nienawidzę tego
określenia. To jest takie instrumentalne traktowanie partnera, jakby
chodziło o wibrator. Dixi
et salvavi animam meam. Ostrzegam. Nie kocham tego człowieka, ale
jesteśmy przyjaciółmi i nie tylko seks nas łączy. On wie
wszystko o mnie, a ja o nim. Czasem się zdarza, że zjemy razem
lunch, planujemy nawet wspólny weekend, chociaż weekendy
zawsze staram się spędzać z dziećmi. One są u mnie na pierwszym
miejscu. A z moim przyjacielem wolę się na razie nie afiszować, ze
zrozumiałych względów.
-
A czy nie masz takiego uczucia, jakbyś zdradzała Maxa?
-
On się nie martwił tym, co czuł, kiedy mnie zdradzał. Zdarzyło
mi się coś takiego po pierwszej nocy z moim przyjacielem, że
obudziłam się i uświadomiłam sobie, że oto leżę naga w łóżku
z mężczyzną, który nie jest moim mężem.
-
I wtedy zadałaś sobie pytanie: Co ja tutaj robię?
-
Nie było żadnych pytań. Poczułam jego ręce na moich piersiach i
wtedy już wiedziałam, co tam robiłam. Pokochaliśmy sie jeszcze
raz, straciłam poczucie czasu i oczywiście, spóźniłam się
do pracy, co mi się bardzo rzadko zdarza, gdyż należę do osób
najbardziej zdyscyplinowanych w naszym zespole. Konsternacja więc
była całkowita. Ale kiedy byłam już na planie, woła mnie
reżyser: "Strba, chodź tu do mnie, muszę ci coś powiedzieć.
Nie dość, że spóźniłaś się do pracy, to jesteś jakaś
rozkojarzona. Za dużo myślisz o tym, co robiłaś w łóżku".
-
Skąd wiedział?
-
Kiedy go o to zapytałam, odpowiedział, że to widać, słychać i
czuć.
-
Gdyby przyszło ci wtedy odegrać scenę miłosną, na pewno
zrobiłabyś to perfekcyjnie.
-
Często zdarza mi się odgrywać sceny miłosne, nawet rozbierane, w
granicach przyzwoitości. Ostatnio miałam taka scenę, w której
mój partner rozpinał mi stanik, ale piersi nie pokazywałam.
-
Powracając do ostatniego tematu: kiedy miałam tyle lat, co ty i
rozwodziłam się z moim pierwszym mężem też miałam kochanka. Był
ode mnie młodszy o sześć lat, przez pewien czas był moim
studentem i to był najlepszy kochanek, jakiego w życiu miałam.
Byliśmy ze sobą sześć lat.
-
I jak to się skończyło?
-
Zostawiłam go, wyjechałam do Ameryki. Jego ojciec był tak samo
zasadniczy, jak twój i nigdy nie zaakceptował naszej
znajomości. Muszę ci powiedzieć, że nawet byłam w ciąży z moim
przyjacielem, ale poroniłam, chociaż chciałam urodzić to dziecko,
nawet za cenę samotnego jego wychowywania. To się zdarzyło zaraz
po Czarnobylu i być może to miało jakiś wpływ.
-Tak
mi przykro... A propos Czarnobyla, to nic nie wiem na ten temat.
Urodziłam się już po.
-
Ja go przeżyłam, że tak powiem, na własnej skórze i też o
nim nic nie wiem. Wtedy wszystkie sprawy z tym związane trzymane
były w najściślejszej tajemnicy. A teraz to już prawdy "nie
dajdziosz", jak mawiają Rosjanie.
-
A propos mojego ojca, chodzi teraz i powtarza jak mantrę: "A
nie mówiłem?" Nie przepada za Maxem i ostrzegał mnie
przed tym małżeństwem. Tylko, że ja, tak twierdzi, mam
predylekcje do pakowania zdrowej głowy w chorą poduszkę. Najgorsze
z tego wszystkiego jest to, że Max nie zgadza się na rozwód
i wmawia mi, że po moim odejściu bardzo się zmienił. Ale ja w
żadne jego zmiany nie wierzę i powiedziałam mu to expressis
verbis. Dzieci za nim przepadają i on za nimi, chociaż jest
kompletnie nieodpowiedzialnym ojcem. Ile to już razy przyrzekał mi,
że się zmieni i zawsze było to samo: kobiety, alkohol... Nie
sądzę, że nasze małżeństwo da się uratować.
-
Też tak myślę. Za dużo w nim się pojawiło...wiesz, niezupełnie
wiem, jak to określić po angielsku, ale przychodzi mi na myśl
polskie słowo "szczerba".
-
Nie wiem dokładnie, o co ci chodzi, ale czuję, że jest to aluzja
do mojego nazwiska.
-
Dobrze czujesz. A chodzi mi o ubytek, na przykład w nożu po
uderzeniu...
-
Albo w życiu - przerwała Melanie. - Myślę, że najbardziej
adekwatnym będzie słowo "dent". Czy wiesz o tym, że na
Słowacji jest wieś o nazwie Štrba ? To jest w Tatrach, nie tak
bardzo daleko od polskiej granicy. Kiedyś, kiedyś należała do
Węgrów, a jej węgierska nazwa Csorba oznacza szczelinę. To
dlatego, że jest położona w szczelinie między Wysokimi i Niskimi
Tatrami.
-
Nigdy nie byłam na Słowacji.
-
Ja też, ale uważam, że to totalny obciach nic nie wiedzieć o
kraju, z którego się pochodzi.
-
Wiesz co, może już skończmy rozmowę na dzisiaj, zdzwonimy się
jeszcze przed samymi świętami. - zaproponowała Emilia.
-
Tak, odezwę się jeszcze przed Bożym Narodzeniem - obiecała
Melanie.- Bardzo lubię te nasze nocne rozmowy i liczę na twoją
dyskrecję. O pewnych sprawach powiedziałam ci w ścisłej
tajemnicy.
-
Masz to u mnie, jak w banku. W takim razie dobranoc, chociaż u
ciebie to już rano.
-
Tak. No to przyjemnych snów. Bye, bye!
Melanie
rozłączyła się i Emilia wyłączyła laptop.
Kiedy
przyszła do sypialni Byron spał jak zabity, pochrapując miarowo.
Zdjęła szlafrok, położyła się obok i przytuliła do męża. Ale
on tylko coś zamamrotał przez sen i chrapał dalej. Jej też,
zamiast mężowskich, pozostały objęcia Morfeusza.
Postscriptum: Jakie jest 11 przykazanie Boże?
OdpowiedzUsuńNie podniecaj nadaremno!
Madame,
OdpowiedzUsuńDwie nowoczesne kobiety, na pierwszy rzut oka jak z żurnala "Pudelek", tyle , ze mają klasę kiedy jedna z nich mówi:
uspokoiłam swoje sumienie
Tak to bardzo ważne, by grzechy zmyć u spowiedzi, szczególnie wtedy gdy grzech
peccatum veniale!
A grzechów odpuszczenie nadal istnieje
Aide -toi, le ciel t'aidera
Je suis avec respect, Madame
m.z.
Szanowny Panie M.,
UsuńMerci beacoup:-)
Jak już pisałam wcześniej, Melania, pomimo tego, co robiła kiedyś i co robi obecnie, jest kobietka inteligentną i oczytaną, zakochana w łacińskich sentencjach. Przyjdzie i na nią czas, że pójdzie do spowiedzi.
Ale - nie będę zdradzać tajemnicy. Patientia prima virtus est!
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę oraz zacnych Gości
Madame,
UsuńPlus dat, qui cito dat !
Je suis avec respect, Madame
m.z.
Szanowny Panie M.,
UsuńQuicquid Latine dictum sit, altum videtur!
Pozdrawiam serdecznie
Madame,
OdpowiedzUsuńZależy to również od mówiącego. Łacina w ustach Pani Bohaterki ładnie mi w uszach brzmiała.
Bo jak Pani wie:
Pelle sub agnina latitat mens saepe lupina
Salutations sinceres.
m.z.
Szanowny panie M.,
OdpowiedzUsuńWiem także i to, że: Quae volumus, ea credimus libenter, at quae sentimus ipsi, reliquos sentire speramus.
Pozdrawiam serdecznie Pana z Małżonką
PS Pro captu lectoris habent sua fata libelli!
OdpowiedzUsuńPzdr
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMadame,
OdpowiedzUsuńSłowa Cezara równie dobrze pasują do Stalina i Hitlera. Wszyscy byli rzeźnikami.
W powojennym Poznaniu jeszcze przez wiele lat mówiło się idę do rzeźnika.
Wszelkiej pomyślności dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
Ukłony
m.
Szanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńMój ulubiony katecheta naucza, aby kierować się swoim rozumem i wiarą. Czyli św. Tomasz z Akwinu. Ten katecheta to o. Tadeusz Rydzyk.
Serdeczne pozdrowienia Panu i Małżonce
Dear Mrs Pelargonia,
OdpowiedzUsuńDziwny jest ten polski Świat !
W szkole podstawowej miałem zawsze pod górkę.Naukę zacząłem od 7 oddziału i to w połowie.Moja mama, bracia nigdzie nie byliśmy zameldowani, bo tak chciał napisany w Moskwie manifest PKWN. Ojciec był zameldowany w więzieniu. Za zgodą kierownika szkoły, więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego chodziłem do szkoły jako wolny słuchacz, Często gęsto wyganiany z lekcji.
Wynoś się nie jesteś uczniem.
W szkole była katechetka - ruda !. Dwie dziewczyny w niedziele na rannej, stały z zeszytem i zapisywały kto był w kościele. Od uczęszczania do kościoła zależała ocena rudej.
Po latach dowiedziałem się , że ruda katechetka wyszła za oficera UB i nadal uczyła ale już w innej szkole, być może w liceum.
Good night
m.
Szanowny anie M.,
OdpowiedzUsuńW socjalistycznej Polsce, w której, niestety, przyszło mi spędzić dzieciństwo i młodość, często spotykało się takich ludzi, co to Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.
Anyway, oportunizm to jest ta cecha, której najbardziej u ludzi nie lubię.
Hasta maniana:)
E.