Emilia
stała na ganku i patrzyła w nocne niebo nad Santa Monica. Jeszcze
nigdy nie widziała aż tylu gwiazd.
Kiedy
była młoda zachwycał ja cytat z Kanta: "Są dwie rzeczy,
które napełniają duszę podziwem i czcią: niebo gwiaździste nade
mną, prawo moralne we mnie.” To pierwsze jest oczywiste, ale w to
drugie coraz bardziej wątpiła.
Miasto
żyło swoim nocnym życiem, a państwo Kelly spodziewali się gości
– Tristan i Bonnie mieli przywieźć tu Zacha i Melanie, którzy
planowali rezygnację z hotelu i nocleg u Byrona i Emilii po kolacji.
-
Juanito, czy wszystko już gotowe? - zawołała do pokojówki.
-
Tak, proszę pani – odparła Juanita – kolacja przygotowana na
werandzie, tak jak pani sobie życzyła.
-
OK – odpowiedziała Emilia. - Powiedz panu, żeby już wyłączył
komputer i przyszedł tu do mnie.
-
Dobrze, proszę pani!
Czemu
do tej pory jeszcze ich nie ma? Obiecali być o dziewiątej, a już
dochodzi dziesiąta, zastanawiała się Emilia.
-
Czego chciałaś, Em? - spytał Byron, który właśnie zjawił się
na ganku.
-
Siedzisz przy tym kompie, a lada moment zjawią się goście. Dziwne,
że ich jeszcze nie ma - stwierdziła Emilia
-
Spóźniają się, ale przyjadą na pewno. Przecież Tristan dzwonił,
że odebrał ich z hotelu.
-
No tak, ale nie wiem, co się stało, że nie ma ich do tej pory.
-
Dzwoniłem przed chwilą do Tristana. Właśnie wyjechali z molo.
Wszystko jest w porządku.
-
To dobrze – uspokoiła się Emilia.
I
dodała: - Piękną mamy noc. Nigdy nie widziałam tak gwiaździstego
nieba.
-
Rzeczywiście – potwierdził Byron.
-
Wiesz, kiedy tak patrzę w gwiazdy przychodzi mi na myśl cytat z
Kanta.
-
Wiem: „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”. Czy
znalazłaś już swoją gwiazdę?
-
Tak – powiedziała Emilia i wskazała palcem w niebo – to ta.
-
To Wega. Najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Lutni, piąta co do
jasności gwiazda nieba, a trzecia na niebie północnym. Odległa od
Słońca o 25,3 lat świetlnych. Nazwa gwiazdy pochodzi z arabskiego
i znaczy „pikujący orzeł”.
-
A skąd ty to wszystko wiesz?
-
Interesowałem się kiedyś astronomią – wyjaśnił Byron.
Pokazywał Emilii różne gwiazdy i konstelacje, nazywając je po
imieniu. Nie mogła wyjść z podziwu. Nigdy nie miała okazji
oglądać gwiazd z Byronem. Ile jeszcze rzeczy nie wiedziała o swoim
mężu?
Tymczasem
pod dom zajechał czerwony Chevrolet Camaro Tristana i wysiadła z
niego cała czwórka spodziewanych gości. Byron i Emilia podeszli do
nich i przywitali się z każdym z nich.
-
Przepraszamy, że przyjechaliśmy tak późno, ale chcieliśmy
pokazać Zachowi i Mel Santa Monica. Zamarudziliśmy na molo i na
plaży, i zrobiliśmy trochę fotek – oznajmił Tristan.
Na
ustach Melanie pojawił się ostry uśmieszek.
-
Niestety, paparazzi dorwali nas na molo i też zrobili kilka fotek –
dodała.
Melanie
była ubrana w klasyczną czarną mini sukienkę z dekoltem. Do niej
włożyła ten sam naszyjnik z pereł, który miała na stypie.
Wyglądało, że bardzo go polubiła. Włosy tym razem miała
rozpuszczone; opadały miękkimi falami na ramiona i plecy.
-
Są tak nachalni, że pójdą za tobą nawet do toalety – uzupełnił
Tristan. - Nawet bąka nie można puścić swobodnie i bez rozgłosu.
-
Tristan...- mitygowała go Emilia.
-
Powiedział to dosadnie, ale taka jest prawda – stwierdził Zach.
Wszyscy
udali się do domu. Tristan
i Zach wyjęli bagaże z bagażnika i zanieśli je do przedpokoju.
Gospodarze
poprosili gości o przejście na werandę, gdzie czekała już
kolacja. Przeszli wszyscy oprócz Melanie.
Melanie stała przed lustrem w
przedpokoju i rozczesywała swoje długie, czarne włosy.
- Jak to dobrze, że nie muszę już
ich prostować. Falujące znów są modne, więc moje naturalne są
na topie - mówiła trochę do siebie, trochę do narzeczonego, który
stał za jej plecami i niecierpliwił się:
- Kochanie, chodź już. Wszyscy
czekamy tylko na ciebie.
- Cicho, wiem- odpowiedziała. - Bardzo
tego nie lubię, jak się mnie pogania.
I nadal czesała swoje gęste włosy,
zupełnie niepotrzebnie.
On irytował się coraz bardziej tym,
że Melanie drażni się z nim i zachowuje się jak megagwiazda, na
której wyjście czekają tłumy fanów, a ona ma w nosie wszystko i
wszystkich. Nawet jego ma w nosie. Zwłaszcza jego. Taka już jest.
Zawsze była taka...
- Mel, przestań gwiazdorzyć -
powiedział wyraźnie już zły na nią.
- A ty naucz się odrobiny
cierpliwości. Patientia vincit omnia. - odpowiedziała, podczas gdy
on coraz bardziej tą cierpliwość tracił.
- Podaj mi torebkę - powiedziała w
końcu.
Podał, a ona wrzuciła grzebień do
torebki i wyjęła z niej puder. Przypudrowała nos i przez chwilę
przyglądała się badawczo swojej delikatnej twarzy zanim włożyła
puder z powrotem do torebki. Następnie zaczęła oglądać w lustrze
swoją smukłą sylwetkę. Zach zawiesił wzrok na jej długich,
zgrabnych nogach w cienkich, czarnych rajstopach i prawie mu przeszła
cała złość na nią.
Melanie odwróciła się do niego i z
rozbrajającym uśmiechem na czarujących ustach powiedziała
wreszcie:
- Możemy iść.
Na werandzie wszyscy już siedzieli za
stołem i żartowali z Bonnie, która usiłowała chodzić po plaży
w szpilkach.
- Mel, a jak ty poradziłaś sobie z
tym problemem? - spytała Emilia.
- Miałam zapasowe buty –
odpowiedziała Melanie. - Przezorny zawsze zabezpieczony.
Ale szybko zmieniono temat i rozpoczęły
się rozmowy na temat pogrzebu Maximy Seward, w którym uczestniczyła
Melanie.
- Pochowano ją na Rosedale Cemetery –
oznajmiła Melanie. - Oprócz księdza, który poświęcił grób,
była Sally, Michael i ja. Pomodliliśmy się za duszę zmarłej, po
czym Michael powiedział kilka słów i podziękował wszystkim za
udział w pogrzebie oraz za wsparcie w jego cierpieniu. Powiedział,
że gdyby nie mała Jennifer nie miałby dla kogo żyć. Ona jedna
trzyma go przy życiu.
I tak pożegnaliśmy Maxie na zawsze.
- Nie na zawsze – sprostował Zach –
przecież kiedyś i nas Bóg tam powoła.
- Mimo wszystko trudno mi jakoś
ochłonąć po tej tragedii – kontynuowała Melanie. - A przecież
można było temu zapobiec. Gdyby ten Lance Lassiter nie został
wypuszczony na wolność... No właśnie, Maxie kiedyś zadała mi
pytanie, czy mówi mi coś nazwisko Lance Lassiter. Powiedziałam, że
nie znam nikogo takiego i to nazwisko nic mi nie mówi. O co jej
chodziło? Może wy wiecie?
- Mel, to był ten człowiek, który
usiłował ciebie zastrzelić na przyjęciu urodzinowym Maxie –
poinformowała ją Emilia.
- To był niebezpieczny psychol. Było
wielkim błędem wypuszczenie go na wolność. Nie wiadomo, kogo by
jeszcze przyszło mu do głowy zastrzelić – stwierdziła Melanie.
- Jedyną osobą, którą chciał
zastrzelić, była Maxima. Kochał ją do szaleństwa i nie mógł
się pogodzić z tym, że już nie była z nim – wyjaśniła
Emilia.
- To dlaczego usiłował zabić mnie?
Przecież to irracjonalne – głowiła się Melanie.
- Lance był krótkowidzem, a tamtej
nocy z daleka wyglądałyście bardzo podobnie – oznajmiła Emilia.
- Aha, teraz już wszystko rozumiem.
Zginęłabym zamiast Maxie. I pomyśleć, że leżałabym teraz w
ciemnym grobie...
- I pomyśleć, że nie poznałbym
ciebie bliżej – dodał Zach.
Melanie uśmiechnęła się łobuzersko:
- I pomyśleć, że nie wjechałbyś w
bagażnik mojego samochodu na parkingu przed gmachem telewizji.
- Mel, to było tylko niewielkie
wgniecenie – tłumaczył się Zach.
- Pamiętam, że wyskoczyłeś wtedy ze
swojego Chevroleta i zawołałeś: „ Mój Boże, tryknąłem
Melanie Strba!”
- Miałem na ustach słowa przeprosin,
ale zmroziłaś mnie swoim lodowatym spojrzeniem. Wydukałem tylko,
że wezmę na siebie wszystkie koszta naprawy i podałem ci swój
telefon. Oczywiście, odstawiłem samochód do warsztatu, a ty
zadzwoniłaś potem do mnie.
- Muszę powiedzieć, że dobrze
dopilnowałeś roboty, samochód wyszedł z warsztatu jak nowy.
- Dzięki.
- Aż pewnego razu czekały na mnie w
pracy fiołki. Byłam zaskoczona, skąd te leśne fiołki na początku
listopada.
- Kiedy zobaczyłem je na wystawie
kwiaciarni doszedłem do wniosku, że muszę je kupić. Przypominały
mi twoje oczy.
- Teraz to żaden problem mieć taki
kolor oczu, jaki się podoba dzięki soczewkom kontaktowym. Ja ich
nie używam. Lubię swój naturalny kolor oczu – oznajmiła
Melanie.
- Jest bardzo oryginalny i piękny –
stwierdziła Emilia.
- Dziękuję – powiedziała Melanie.
- Tak ogólnie to mam europejski typ urody. To po moich przodkach,
Słowakach.
- Lubię brunetki. Zawsze mam szczęście
do tych czarnookich, chociaż bardziej podobają mi się te
niebieskookie, w typie Megan Fox – powiedział Tristan.
- Albo Melanie Strba – dodała
Bonnie. - Uważaj, bo jestem zazdrosna!
- Ja też! - oznajmił Zach. - Czy
wiecie, że ze względu na te fiołkowe oczy zaproponowano Mel rolę
Elizabeth Taylor? Od tego momentu zaczęła strasznie gwiazdorzyć.
Melanie uśmiechnęła się ironicznie.
- Ta rola to patykiem na wodzie pisana.
Liz była filigranową kobietką, a mnie Pan Bóg nie poskąpił
wzrostu.
- Ale masz pewną rolę w tej
amerykańsko – włoskiej koprodukcji – uzupełnił Zach.
- A tak – stwierdziła Melanie. -
Zamierzają nakręcić coś o Michale Aniele według powieści
Irvinga Stone, remake filmu z 1965 roku. Ale nie dokończyłam, jak
to było z tymi fiołkami, za dużo było dygresji. Otóż do
bukiecika fiołków dołączony był bilecik z zaproszeniem na
kolację w mało znanej, ale znakomitej restauracyjce. Przyjęłam
zaproszenie.
- Było bardzo sympatycznie –
powiedział Zach. - Pod koniec zwierzyłem ci się z mojego marzenia,
którym była kolacja tylko we dwoje, przy świecach. A ty ślicznie
się zarumieniłaś.
- Bo wiedziałam, o co ci chodziło –
odpowiedziała Melanie.
- No i spełniło się moje marzenie –
wyznał Zach. - Gdybyś tyle czasu nie spędziła przed lustrem
następnego dnia, nie spóźniłabyś się do pracy.
- Tak, ale z moją porcelanową cerą
wyglądałabym jak śmierć na chorągwi.
- Oj tam, już zaraz jak śmierć.
Widziałem cię tyle razy bez makijażu i stwierdzam, że wyglądasz
ślicznie.
- Och...Dzięki za komplement. Ale
wtedy nie mogłeś się doczekać, kiedy już sobie pójdę, przyznaj
się.
- Nic z tych rzeczy. Byłbym
szczęśliwy, gdybyś została na następną noc. Ale nie chciałem,
żebyś dla kaprysu spóźniła się do pracy.
- No i co? Spóźniłam się i świat
się przez to nie zawalił.
- A piszesz na swoim blogu, że nigdy
nic nie poprawiałaś w swojej urodzie – Zach uśmiechnął się
szelmowsko.
- Wiesz, co miałam na myśli. Te
wszystkie silikony i botoksy, których moje koleżanki po fachu
używają, żeby poprawić naturę. Włosów też nigdy nie
farbowałam. Nie musiałam tego robić i nie muszę, a farba bardzo
niszczy włosy.
- Mel, co masz przeciwko botoksowi na
zmarszczki? - spytała Bonnie.
- Daj spokój – powiedziała Melanie.
- Nie dość, że zabieg robią bez znieczulenia, to trzeba go
systematycznie powtarzać, bo robią się jeszcze większe
zmarszczki.
- Uniwersytet Strbovej. Słuchaj i ucz
się – żartował Zach.
- Tak jest!- zawołała Melanie.
- Często zaglądam na twój blog –
poinformowała Bonnie. - Jakiego nazwiska używasz oficjalnie?
- Melanie Caroline Strba – oznajmiła
Mel.
- Piękna noc – powiedziała Emilia.
- I tyle gwiazd na niebie...Czy wiecie, ze mój małżonek dzisiaj
mnie zaskoczył wykładem o gwiazdach? Nie wiedziałam, ze kiedyś
interesował się astronomią.
Byron, który do tej pory milcząco
przysłuchiwał się rozmowie, oznajmił:
- Jeszcze niejednym cię w życiu
zaskoczę, chérie!
- Wiem o tym hobby ojca –
poinformował Tristan. - Kiedyś mnie próbował zrobić wykład o
gwiazdach, ale ja wolałem, żeby grał ze mną w kosza.
- I to jest cały Tristan...- westchnął
Byron.
- Czy mam wam posłać osobno? -
spytała Emilia Melanie po zakończonej kolacji.
- Chyba nie mówisz tego poważnie.
Tak, jakbym słyszała Petera Štrbę – roześmiała się Melanie.-
Zresztą, to by nic nie dało; Zach i tak przyszedłby do mnie.
- Ale przecież byliście u spowiedzi i
komunii.
- No to co? Jeśli chodzi o ścisłość,
to już zdążyliśmy zgrzeszyć. Jesteśmy przecież prawie
małżeństwem – odpowiedziała Melanie kładąc nacisk na słowo
„prawie”.
- No dobra, będziecie spać w pokoju
gościnnym na górze – poinformowała Emilia.
- Serdeczne dzięki. Powiem Zachowi,
żeby wniósł bagaże.
- No to dobranoc. Śpijcie dobrze.
- Nawzajem – odpowiedziała Melanie.
- Dobranoc! - Zach pomachał ręką i
zgodnie z wskazówkami Melanie wszedł na schody z bagażami.
- No i gdzie ulokowałaś gości?-
spytał Byron Emilię kiedy już układali się do spoczynku.
- W pokoju gościnnym, na górze –
odpowiedziała.
- No no, jest tam bardzo skrzypiące
łóżko. Będziemy słyszeć każdy ich ruch.
- A niech to!... Na razie słychać
tylko rozmowy.
Łóżko na górze zaskrzypiało
głośno.
- Teraz właśnie się położyli –
skonstatował Byron.
- Ale teraz nastała cisza –
stwierdziła Emilia.
- Bo zaczęły się pocałunki i
pieszczoty.
Po jakimś czasie słychać było
rytmiczne skrzypienie łóżka na górze.
- No to robota idzie pełną parą –
oznajmił Byron.
- Tam do licha! - powiedziała Emilia –
Nie mamy nic mądrzejszego do roboty oprócz podsłuchiwania
rozkosznej Melanie i jej kochanka. Stare pierdoły z nas.
- Stare, ale jare. W takim razie
bierzmy przykład z młodych! - rzekł Byron i pocałował ją w
usta.
Wielce Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńW Sobótki,Noc Kupały,prasłowiańskie święto, misterium ognia i wody, w ten dzień wyjątkowy by nie powiedzieć szalony
Wiele szczęścia dla Wielce Szanownej Pani Mamy i Pani
drogi do nieśmiertelności
m.
Szanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńI dlatego ja kontestuję Walentynki, gdyż mamy swoje Święto Zakochanych - Noc Św. Jana!
Hej, Sobótka, Sobótka
Pozdrawiam serdecznie i sobótkowo Pana i Małżonkę
PS Czy warto kontynuować "Okruchy"?
Szanowna Pani Ewo
OdpowiedzUsuńJa myślę, że Melanie Strba jest bardziej inteligentna niż Megan Fox i chyba lepiej wygląda.
Jo może trochę jestem rasistą, bo wolę kobiety o urodzie Słowiańskiej niż amerykańskiej
Czy Megan Fox, to takie cudo jak sądzi Tristan.. Chyba, że na jedną noc w delegacji.
Czy warto pisać, pyta Pani.
Warto!
Jeżeli Pani ma na myśli czytelników, to na pojedyńczym Blogu będzie Pani trudno do nich dotrzeć.
Blogmedia, które robią się bardziej święte niż Matka Boska, to też nie miejsce akuratne.
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
Megan Fox
Szanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńDe gustibus non est disputandum, co się wykłada, że jeden lubi fiołki, a drugi skarpetki wąchać;)
Melanie Strba na pewno lepiej wygląda niż Foxy Megan. A przynajmniej nie jest biseksem. Tristan i tak w końcu poślubi Bonnie, a ta ukróci jego lisie zamiary.
Co do pisania tego bloga - na razie skończyły mi sie odcinki i pomysły, czekam na przypływ weny. To chyba wakacyjne lenistwo.
Znalazłam najlepsze, tak mi się zdaje, miejsce dla "Okruchów". Rzeczywiście, BM24 nie nadaje się do tego, natomiast w Onecie nie chcę pisać - nie odpowiada mi tamto środowisko. Wiem, że tutaj niewiele osób zagląda, chociaż rozpowszechniam blog w Googlach i na "Fejsie"
Jak tylko wymyślę coś nowego na pewno zamieszczę. Może już w przyszłym tygodniu.
Ponieważ Foxy Megan, którą Pan zamieścił, nie chce mi się otwierać /error!/ pozwolę sobie zamieścić nowe zdjęcie:
Megan Fox - tu wygląda całkiem przyzwoicie
PS Chociaż za dużo botoxu i silikonu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńJak ja sobie poradzę, jak ja wole białe.Chyba sobie nie strzelę w łepetynę
Sądzę, że do Pani Bloga najbardziej by odpowiadał verdana. Onet, to to samo towarzystwo co w ITI.
Ja wiem, że byłe belferki będą stale myślały o wakacjach tych letnich i tych zimowych
A ta jest podobna do Melanie Strba ?
kara
Wszelkiej pomyślności dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
http://popkorn.pl/images/items/o/popkorn.pl_dziewczyny_335733.jpg
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńTa jest trochę bardziej w typie Melanii, chociaż sądzę, że ma biust silikonowy:)
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
Wielce Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńDowcipy ciała pedagogicznego. Wczoraj zasłyszane
Jakie jest najskrytsze marzenie mężczyzny?
Córka na okładce "Twój Styl"
Syn na okładce "Przeglądu Sportowego"
Kochanka w "Playboyu"
Żona w programie TV "Ktokolwiek widział ktokolwiek wie"
Kiedyś redaktorką naczelną "Twojego Stylu" była Krystyna Kaszuba. Jej mama była nauczycielką, którą moja żona znała
Ukłony dla Wielce Szanownych Pań.
m.
Postscriptum
Odnośnie biustu nie zabieram głosu. Nie macałem.
Na Chevrolet Camaro Tristana, można podrywać ładne laski
czar 4 kółek
Szanowny panie M.,
OdpowiedzUsuńJak już wspomniałam, "Okruchy" są częścią pewnej całości, która od dawna chodzi mi po głowie, a której urywek Panu przytoczę.
Polska, jest rok 1984. Emilia Hintertan powraca do Polski z pobytu w USA aby doprowadzić do końca rozwód z pierwszym mężem. Poznaje młodszego od niej o 6 lat studenta Krzysztofa Dylewskiego, z którym nawiązuje romans. Ponieważ sprawy rozwodowe się przedłużają, zmuszona jest dłużej pozostać w Polsce. Jako absolwentka filologii angielskiej znajduje zatrudnienie na Politechnice Białostockiej, gdzie naucza angielskiego studentów, m. in. Krzysztofa, który jest skonfundowany tym faktem i niezadowolony. Ale kochankowie spotykają się nadal. Podczas jednej z randek Krzysztof rozmawia z Emilią o ich kłopotliwej sytuacji.
- Czy nie podobam Ci sie jako ciało pedagogiczne?- pyta ona.
On spogląda na jej smukłe, wspaniale zbudowane ciało i oświadcza: - Do ciała nie mam żadnych zastrzeżeń - jest wspaniałe!
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
PS Odnośnie Chevroleta Tristana: Bonnie zmyłaby mu głowę!