poniedziałek, 23 czerwca 2014

Niebo gwiaździste nad nami


Emilia stała na ganku i patrzyła w nocne niebo nad Santa Monica. Jeszcze nigdy nie widziała aż tylu gwiazd.
Kiedy była młoda zachwycał ja cytat z Kanta: "Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią: niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie.” To pierwsze jest oczywiste, ale w to drugie coraz bardziej wątpiła.
Miasto żyło swoim nocnym życiem, a państwo Kelly spodziewali się gości – Tristan i Bonnie mieli przywieźć tu Zacha i Melanie, którzy planowali rezygnację z hotelu i nocleg u Byrona i Emilii po kolacji.
- Juanito, czy wszystko już gotowe? - zawołała do pokojówki.
- Tak, proszę pani – odparła Juanita – kolacja przygotowana na werandzie, tak jak pani sobie życzyła.
- OK – odpowiedziała Emilia. - Powiedz panu, żeby już wyłączył komputer i przyszedł tu do mnie.
- Dobrze, proszę pani!
Czemu do tej pory jeszcze ich nie ma? Obiecali być o dziewiątej, a już dochodzi dziesiąta, zastanawiała się Emilia.
- Czego chciałaś, Em? - spytał Byron, który właśnie zjawił się na ganku.
- Siedzisz przy tym kompie, a lada moment zjawią się goście. Dziwne, że ich jeszcze nie ma - stwierdziła Emilia
- Spóźniają się, ale przyjadą na pewno. Przecież Tristan dzwonił, że odebrał ich z hotelu.
- No tak, ale nie wiem, co się stało, że nie ma ich do tej pory.
- Dzwoniłem przed chwilą do Tristana. Właśnie wyjechali z molo. Wszystko jest w porządku.
- To dobrze – uspokoiła się Emilia.
I dodała: - Piękną mamy noc. Nigdy nie widziałam tak gwiaździstego nieba.
- Rzeczywiście – potwierdził Byron.
- Wiesz, kiedy tak patrzę w gwiazdy przychodzi mi na myśl cytat z Kanta.
- Wiem: „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”. Czy znalazłaś już swoją gwiazdę?
- Tak – powiedziała Emilia i wskazała palcem w niebo – to ta.
- To Wega. Najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Lutni, piąta co do jasności gwiazda nieba, a trzecia na niebie północnym. Odległa od Słońca o 25,3 lat świetlnych. Nazwa gwiazdy pochodzi z arabskiego i znaczy „pikujący orzeł”.
- A skąd ty to wszystko wiesz?
- Interesowałem się kiedyś astronomią – wyjaśnił Byron. Pokazywał Emilii różne gwiazdy i konstelacje, nazywając je po imieniu. Nie mogła wyjść z podziwu. Nigdy nie miała okazji oglądać gwiazd z Byronem. Ile jeszcze rzeczy nie wiedziała o swoim mężu?
Tymczasem pod dom zajechał czerwony Chevrolet Camaro Tristana i wysiadła z niego cała czwórka spodziewanych gości. Byron i Emilia podeszli do nich i przywitali się z każdym z nich.
- Przepraszamy, że przyjechaliśmy tak późno, ale chcieliśmy pokazać Zachowi i Mel Santa Monica. Zamarudziliśmy na molo i na plaży, i zrobiliśmy trochę fotek – oznajmił Tristan.
Na ustach Melanie pojawił się ostry uśmieszek.
- Niestety, paparazzi dorwali nas na molo i też zrobili kilka fotek – dodała.
Melanie była ubrana w klasyczną czarną mini sukienkę z dekoltem. Do niej włożyła ten sam naszyjnik z pereł, który miała na stypie. Wyglądało, że bardzo go polubiła. Włosy tym razem miała rozpuszczone; opadały miękkimi falami na ramiona i plecy.
- Są tak nachalni, że pójdą za tobą nawet do toalety – uzupełnił Tristan. - Nawet bąka nie można puścić swobodnie i bez rozgłosu.
- Tristan...- mitygowała go Emilia.
- Powiedział to dosadnie, ale taka jest prawda – stwierdził Zach.
Wszyscy udali się do domu. Tristan i Zach wyjęli bagaże z bagażnika i zanieśli je do przedpokoju. Gospodarze poprosili gości o przejście na werandę, gdzie czekała już kolacja. Przeszli wszyscy oprócz Melanie.

Melanie stała przed lustrem w przedpokoju i rozczesywała swoje długie, czarne włosy.
- Jak to dobrze, że nie muszę już ich prostować. Falujące znów są modne, więc moje naturalne są na topie - mówiła trochę do siebie, trochę do narzeczonego, który stał za jej plecami i niecierpliwił się:
- Kochanie, chodź już. Wszyscy czekamy tylko na ciebie.
- Cicho, wiem- odpowiedziała. - Bardzo tego nie lubię, jak się mnie pogania.
I nadal czesała swoje gęste włosy, zupełnie niepotrzebnie.
On irytował się coraz bardziej tym, że Melanie drażni się z nim i zachowuje się jak megagwiazda, na której wyjście czekają tłumy fanów, a ona ma w nosie wszystko i wszystkich. Nawet jego ma w nosie. Zwłaszcza jego. Taka już jest. Zawsze była taka...
- Mel, przestań gwiazdorzyć - powiedział wyraźnie już zły na nią.
- A ty naucz się odrobiny cierpliwości. Patientia vincit omnia. - odpowiedziała, podczas gdy on coraz bardziej tą cierpliwość tracił.
- Podaj mi torebkę - powiedziała w końcu.
Podał, a ona wrzuciła grzebień do torebki i wyjęła z niej puder. Przypudrowała nos i przez chwilę przyglądała się badawczo swojej delikatnej twarzy zanim włożyła puder z powrotem do torebki. Następnie zaczęła oglądać w lustrze swoją smukłą sylwetkę. Zach zawiesił wzrok na jej długich, zgrabnych nogach w cienkich, czarnych rajstopach i prawie mu przeszła cała złość na nią.
Melanie odwróciła się do niego i z rozbrajającym uśmiechem na czarujących ustach powiedziała wreszcie:
- Możemy iść.

Na werandzie wszyscy już siedzieli za stołem i żartowali z Bonnie, która usiłowała chodzić po plaży w szpilkach.
- Mel, a jak ty poradziłaś sobie z tym problemem? - spytała Emilia.
- Miałam zapasowe buty – odpowiedziała Melanie. - Przezorny zawsze zabezpieczony.
Ale szybko zmieniono temat i rozpoczęły się rozmowy na temat pogrzebu Maximy Seward, w którym uczestniczyła Melanie.
- Pochowano ją na Rosedale Cemetery – oznajmiła Melanie. - Oprócz księdza, który poświęcił grób, była Sally, Michael i ja. Pomodliliśmy się za duszę zmarłej, po czym Michael powiedział kilka słów i podziękował wszystkim za udział w pogrzebie oraz za wsparcie w jego cierpieniu. Powiedział, że gdyby nie mała Jennifer nie miałby dla kogo żyć. Ona jedna trzyma go przy życiu.
I tak pożegnaliśmy Maxie na zawsze.
- Nie na zawsze – sprostował Zach – przecież kiedyś i nas Bóg tam powoła.
- Mimo wszystko trudno mi jakoś ochłonąć po tej tragedii – kontynuowała Melanie. - A przecież można było temu zapobiec. Gdyby ten Lance Lassiter nie został wypuszczony na wolność... No właśnie, Maxie kiedyś zadała mi pytanie, czy mówi mi coś nazwisko Lance Lassiter. Powiedziałam, że nie znam nikogo takiego i to nazwisko nic mi nie mówi. O co jej chodziło? Może wy wiecie?
- Mel, to był ten człowiek, który usiłował ciebie zastrzelić na przyjęciu urodzinowym Maxie – poinformowała ją Emilia.
- To był niebezpieczny psychol. Było wielkim błędem wypuszczenie go na wolność. Nie wiadomo, kogo by jeszcze przyszło mu do głowy zastrzelić – stwierdziła Melanie.
- Jedyną osobą, którą chciał zastrzelić, była Maxima. Kochał ją do szaleństwa i nie mógł się pogodzić z tym, że już nie była z nim – wyjaśniła Emilia.
- To dlaczego usiłował zabić mnie? Przecież to irracjonalne – głowiła się Melanie.
- Lance był krótkowidzem, a tamtej nocy z daleka wyglądałyście bardzo podobnie – oznajmiła Emilia.
- Aha, teraz już wszystko rozumiem. Zginęłabym zamiast Maxie. I pomyśleć, że leżałabym teraz w ciemnym grobie...
- I pomyśleć, że nie poznałbym ciebie bliżej – dodał Zach.
Melanie uśmiechnęła się łobuzersko:
- I pomyśleć, że nie wjechałbyś w bagażnik mojego samochodu na parkingu przed gmachem telewizji.
- Mel, to było tylko niewielkie wgniecenie – tłumaczył się Zach.
- Pamiętam, że wyskoczyłeś wtedy ze swojego Chevroleta i zawołałeś: „ Mój Boże, tryknąłem Melanie Strba!”
- Miałem na ustach słowa przeprosin, ale zmroziłaś mnie swoim lodowatym spojrzeniem. Wydukałem tylko, że wezmę na siebie wszystkie koszta naprawy i podałem ci swój telefon. Oczywiście, odstawiłem samochód do warsztatu, a ty zadzwoniłaś potem do mnie.
- Muszę powiedzieć, że dobrze dopilnowałeś roboty, samochód wyszedł z warsztatu jak nowy.
- Dzięki.
- Aż pewnego razu czekały na mnie w pracy fiołki. Byłam zaskoczona, skąd te leśne fiołki na początku listopada.
- Kiedy zobaczyłem je na wystawie kwiaciarni doszedłem do wniosku, że muszę je kupić. Przypominały mi twoje oczy.
- Teraz to żaden problem mieć taki kolor oczu, jaki się podoba dzięki soczewkom kontaktowym. Ja ich nie używam. Lubię swój naturalny kolor oczu – oznajmiła Melanie.
- Jest bardzo oryginalny i piękny – stwierdziła Emilia.
- Dziękuję – powiedziała Melanie. - Tak ogólnie to mam europejski typ urody. To po moich przodkach, Słowakach.
- Lubię brunetki. Zawsze mam szczęście do tych czarnookich, chociaż bardziej podobają mi się te niebieskookie, w typie Megan Fox – powiedział Tristan.
- Albo Melanie Strba – dodała Bonnie. - Uważaj, bo jestem zazdrosna!
- Ja też! - oznajmił Zach. - Czy wiecie, że ze względu na te fiołkowe oczy zaproponowano Mel rolę Elizabeth Taylor? Od tego momentu zaczęła strasznie gwiazdorzyć.
Melanie uśmiechnęła się ironicznie.
- Ta rola to patykiem na wodzie pisana. Liz była filigranową kobietką, a mnie Pan Bóg nie poskąpił wzrostu.
- Ale masz pewną rolę w tej amerykańsko – włoskiej koprodukcji – uzupełnił Zach.
- A tak – stwierdziła Melanie. - Zamierzają nakręcić coś o Michale Aniele według powieści Irvinga Stone, remake filmu z 1965 roku. Ale nie dokończyłam, jak to było z tymi fiołkami, za dużo było dygresji. Otóż do bukiecika fiołków dołączony był bilecik z zaproszeniem na kolację w mało znanej, ale znakomitej restauracyjce. Przyjęłam zaproszenie.
- Było bardzo sympatycznie – powiedział Zach. - Pod koniec zwierzyłem ci się z mojego marzenia, którym była kolacja tylko we dwoje, przy świecach. A ty ślicznie się zarumieniłaś.
- Bo wiedziałam, o co ci chodziło – odpowiedziała Melanie.
- No i spełniło się moje marzenie – wyznał Zach. - Gdybyś tyle czasu nie spędziła przed lustrem następnego dnia, nie spóźniłabyś się do pracy.
- Tak, ale z moją porcelanową cerą wyglądałabym jak śmierć na chorągwi.
- Oj tam, już zaraz jak śmierć. Widziałem cię tyle razy bez makijażu i stwierdzam, że wyglądasz ślicznie.
- Och...Dzięki za komplement. Ale wtedy nie mogłeś się doczekać, kiedy już sobie pójdę, przyznaj się.
- Nic z tych rzeczy. Byłbym szczęśliwy, gdybyś została na następną noc. Ale nie chciałem, żebyś dla kaprysu spóźniła się do pracy.
- No i co? Spóźniłam się i świat się przez to nie zawalił.
- A piszesz na swoim blogu, że nigdy nic nie poprawiałaś w swojej urodzie – Zach uśmiechnął się szelmowsko.
- Wiesz, co miałam na myśli. Te wszystkie silikony i botoksy, których moje koleżanki po fachu używają, żeby poprawić naturę. Włosów też nigdy nie farbowałam. Nie musiałam tego robić i nie muszę, a farba bardzo niszczy włosy.
- Mel, co masz przeciwko botoksowi na zmarszczki? - spytała Bonnie.
- Daj spokój – powiedziała Melanie. - Nie dość, że zabieg robią bez znieczulenia, to trzeba go systematycznie powtarzać, bo robią się jeszcze większe zmarszczki.
- Uniwersytet Strbovej. Słuchaj i ucz się – żartował Zach.
- Tak jest!- zawołała Melanie.
- Często zaglądam na twój blog – poinformowała Bonnie. - Jakiego nazwiska używasz oficjalnie?
- Melanie Caroline Strba – oznajmiła Mel.
- Piękna noc – powiedziała Emilia. - I tyle gwiazd na niebie...Czy wiecie, ze mój małżonek dzisiaj mnie zaskoczył wykładem o gwiazdach? Nie wiedziałam, ze kiedyś interesował się astronomią.
Byron, który do tej pory milcząco przysłuchiwał się rozmowie, oznajmił:
- Jeszcze niejednym cię w życiu zaskoczę, chérie!
- Wiem o tym hobby ojca – poinformował Tristan. - Kiedyś mnie próbował zrobić wykład o gwiazdach, ale ja wolałem, żeby grał ze mną w kosza.
- I to jest cały Tristan...- westchnął Byron.


- Czy mam wam posłać osobno? - spytała Emilia Melanie po zakończonej kolacji.
- Chyba nie mówisz tego poważnie. Tak, jakbym słyszała Petera Štrbę – roześmiała się Melanie.- Zresztą, to by nic nie dało; Zach i tak przyszedłby do mnie.
- Ale przecież byliście u spowiedzi i komunii.
- No to co? Jeśli chodzi o ścisłość, to już zdążyliśmy zgrzeszyć. Jesteśmy przecież prawie małżeństwem – odpowiedziała Melanie kładąc nacisk na słowo „prawie”.
- No dobra, będziecie spać w pokoju gościnnym na górze – poinformowała Emilia.
- Serdeczne dzięki. Powiem Zachowi, żeby wniósł bagaże.
- No to dobranoc. Śpijcie dobrze.
- Nawzajem – odpowiedziała Melanie.
- Dobranoc! - Zach pomachał ręką i zgodnie z wskazówkami Melanie wszedł na schody z bagażami.

- No i gdzie ulokowałaś gości?- spytał Byron Emilię kiedy już układali się do spoczynku.
- W pokoju gościnnym, na górze – odpowiedziała.
- No no, jest tam bardzo skrzypiące łóżko. Będziemy słyszeć każdy ich ruch.
- A niech to!... Na razie słychać tylko rozmowy.
Łóżko na górze zaskrzypiało głośno.
- Teraz właśnie się położyli – skonstatował Byron.
- Ale teraz nastała cisza – stwierdziła Emilia.
- Bo zaczęły się pocałunki i pieszczoty.
Po jakimś czasie słychać było rytmiczne skrzypienie łóżka na górze.
- No to robota idzie pełną parą – oznajmił Byron.
- Tam do licha! - powiedziała Emilia – Nie mamy nic mądrzejszego do roboty oprócz podsłuchiwania rozkosznej Melanie i jej kochanka. Stare pierdoły z nas.
- Stare, ale jare. W takim razie bierzmy przykład z młodych! - rzekł Byron i pocałował ją w usta.


10 komentarzy:

  1. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    W Sobótki,Noc Kupały,prasłowiańskie święto, misterium ognia i wody, w ten dzień wyjątkowy by nie powiedzieć szalony

    Wiele szczęścia dla Wielce Szanownej Pani Mamy i Pani


    drogi do nieśmiertelności



    m.


    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Panie M.,

    I dlatego ja kontestuję Walentynki, gdyż mamy swoje Święto Zakochanych - Noc Św. Jana!

    Hej, Sobótka, Sobótka

    Pozdrawiam serdecznie i sobótkowo Pana i Małżonkę

    PS Czy warto kontynuować "Okruchy"?

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowna Pani Ewo

    Ja myślę, że Melanie Strba jest bardziej inteligentna niż Megan Fox i chyba lepiej wygląda.
    Jo może trochę jestem rasistą, bo wolę kobiety o urodzie Słowiańskiej niż amerykańskiej
    Czy Megan Fox, to takie cudo jak sądzi Tristan.. Chyba, że na jedną noc w delegacji.

    Czy warto pisać, pyta Pani.
    Warto!
    Jeżeli Pani ma na myśli czytelników, to na pojedyńczym Blogu będzie Pani trudno do nich dotrzeć.
    Blogmedia, które robią się bardziej święte niż Matka Boska, to też nie miejsce akuratne.

    Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani


    Megan Fox

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie M.,

    De gustibus non est disputandum, co się wykłada, że jeden lubi fiołki, a drugi skarpetki wąchać;)
    Melanie Strba na pewno lepiej wygląda niż Foxy Megan. A przynajmniej nie jest biseksem. Tristan i tak w końcu poślubi Bonnie, a ta ukróci jego lisie zamiary.

    Co do pisania tego bloga - na razie skończyły mi sie odcinki i pomysły, czekam na przypływ weny. To chyba wakacyjne lenistwo.
    Znalazłam najlepsze, tak mi się zdaje, miejsce dla "Okruchów". Rzeczywiście, BM24 nie nadaje się do tego, natomiast w Onecie nie chcę pisać - nie odpowiada mi tamto środowisko. Wiem, że tutaj niewiele osób zagląda, chociaż rozpowszechniam blog w Googlach i na "Fejsie"
    Jak tylko wymyślę coś nowego na pewno zamieszczę. Może już w przyszłym tygodniu.

    Ponieważ Foxy Megan, którą Pan zamieścił, nie chce mi się otwierać /error!/ pozwolę sobie zamieścić nowe zdjęcie:

    Megan Fox - tu wygląda całkiem przyzwoicie

    OdpowiedzUsuń
  5. PS Chociaż za dużo botoxu i silikonu:)

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowna Pani Ewo,

    Jak ja sobie poradzę, jak ja wole białe.Chyba sobie nie strzelę w łepetynę

    Sądzę, że do Pani Bloga najbardziej by odpowiadał verdana. Onet, to to samo towarzystwo co w ITI.
    Ja wiem, że byłe belferki będą stale myślały o wakacjach tych letnich i tych zimowych

    A ta jest podobna do Melanie Strba ?


    kara

    Wszelkiej pomyślności dla Wielce Szanownej Mamy i Pani



    http://popkorn.pl/images/items/o/popkorn.pl_dziewczyny_335733.jpg

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szanowny Panie M.,

    Ta jest trochę bardziej w typie Melanii, chociaż sądzę, że ma biust silikonowy:)

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    Dowcipy ciała pedagogicznego. Wczoraj zasłyszane

    Jakie jest najskrytsze marzenie mężczyzny?

    Córka na okładce "Twój Styl"
    Syn na okładce "Przeglądu Sportowego"
    Kochanka w "Playboyu"
    Żona w programie TV "Ktokolwiek widział ktokolwiek wie"

    Kiedyś redaktorką naczelną "Twojego Stylu" była Krystyna Kaszuba. Jej mama była nauczycielką, którą moja żona znała

    Ukłony dla Wielce Szanownych Pań.

    m.

    Postscriptum
    Odnośnie biustu nie zabieram głosu. Nie macałem.


    Na Chevrolet Camaro Tristana, można podrywać ładne laski

    czar 4 kółek

    OdpowiedzUsuń
  10. Szanowny panie M.,

    Jak już wspomniałam, "Okruchy" są częścią pewnej całości, która od dawna chodzi mi po głowie, a której urywek Panu przytoczę.
    Polska, jest rok 1984. Emilia Hintertan powraca do Polski z pobytu w USA aby doprowadzić do końca rozwód z pierwszym mężem. Poznaje młodszego od niej o 6 lat studenta Krzysztofa Dylewskiego, z którym nawiązuje romans. Ponieważ sprawy rozwodowe się przedłużają, zmuszona jest dłużej pozostać w Polsce. Jako absolwentka filologii angielskiej znajduje zatrudnienie na Politechnice Białostockiej, gdzie naucza angielskiego studentów, m. in. Krzysztofa, który jest skonfundowany tym faktem i niezadowolony. Ale kochankowie spotykają się nadal. Podczas jednej z randek Krzysztof rozmawia z Emilią o ich kłopotliwej sytuacji.
    - Czy nie podobam Ci sie jako ciało pedagogiczne?- pyta ona.
    On spogląda na jej smukłe, wspaniale zbudowane ciało i oświadcza: - Do ciała nie mam żadnych zastrzeżeń - jest wspaniałe!

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    PS Odnośnie Chevroleta Tristana: Bonnie zmyłaby mu głowę!

    OdpowiedzUsuń