W
domu żałoby należącym do małżonków Proietti, urządzono stypę
dla zaproszonych gości.
Przyjęcie
odbywało się w rec roomie na tak zwanym dolnym parterze. Był to
olbrzymi pokój; w jednej jego części ustawiono instrumenty
muzyczne i tam najczęściej odbywali próby muzycy z Seward's Folly. W drugiej, o wiele większej, ustawiono jeden duży stół, na
którym stały sałatki, przekąski, owoce, soki, wina, kawy, herbaty
i ciasta, czyli zorganizowano szwedzki stół. Pozostałą część
pokoju zajmowały małe stoliki dla gości.
Gospodarz
domu wyszedł z założenia, że skoro jego małżonka za życia była
osobą bardzo wesołą i towarzyską i skoro nie chciałaby, aby po
jej śmierci płakano, jak to zdążyła powiedzieć Melanie Strba,
przyjęcie zorganizować należy tak, aby zaproszeni goście mogli
się na nim w pełni zintegrować .
-
Ona cały czas jest tu z nami i nas słucha, więc grajmy i śpiewajmy
dla niej - oznajmił Michael Proietti.
Grali
więc i śpiewali. Zaczęto od największego hitu zespołu,
sentymentalnej ballady rockowej. Zaśpiewała ją koleżanka Maximy
z ex-Bad Girls, Libby Montero. Zrobiła to najpiękniej, jak
potrafiła, ale zgromadzeni doszli do wniosku, że Maxie po prostu
jest w tym utworze niezastąpiona. Zespół wykonał jeszcze dwa
przeboje, po czym zaczął grać muzykę instrumentalną, taką jaką
lubiła Maxima, najczęściej były to przeróbki muzyki klasycznej.
Byron
i Emilia natknęli się przy stole z jedzeniem i piciem na Melanie i
Zacha, który jej nie odstępował ani na krok i właśnie nakładał
na jej talerzyk porcję sałatki z kurczaka. Melanie miała na sobie
tą samą sukienkę, co na pogrzebie, z tym, że nie włożyła do
niej bolerka, tylko naszyjnik z białych pereł, które doskonale
harmonizowały z jej niemal alabastrową karnacją. Usta podkreśliła
szminką w kolorze malinowej czerwieni, ten sam kolor miał lakier na
jej paznokciach. Wyglądała olśniewająco.
-
Może nie jest to najlepsza chwila, aby was o tym poinformować, ale
30 sierpnia odbędzie się nasz ślub, na który zamierzamy was
zaprosić - oznajmiła Melanie. - Jesteście jednymi z pierwszych,
których o tym informujemy.
Zach
otoczył ją ramieniem.
-
I zamierzamy mieć tyle dzieci, ile nam Pan Bóg da - dodał.
-
No to serdeczne gratulacje - powiedzieli wspólnie Emilia i Byron,
ściskając narzeczonych.
-
Tak to jest w życiu. Jedni odchodzą, żeby dać miejsce drugim -
podsumował Byron.
Wzrok
Emilii przykuły perły na białoróżowej szyi Melanie.
-
Piękne - powiedziała. - Czy to jest ten walentynkowy prezent?
-
Tak - odpowiedziała Melanie. - Dokupiłam do niego kolczyki z
białych pereł i teraz mam komplet.
Emilia
dotknęła naszyjnika. - I oczywiście, są naturalne - stwierdziła.
-
W rzeczy samej. Moja Walentynka ma świetny gust!- odpowiedziała
Melanie i przytuliła się do Zacha.
-
Na razie sprzedaję dom, w którym mieszkałam z Maxem -
kontynuowała Melanie. - Dość mam wspomnień. Rozglądam się za
czymś nowym.
-
Namawiałem ją, aby zamieszkała ze mną, ale powiedziała: Po
ślubie! - uzupełnił Zach. - Mówi się trudno, czekałem nieraz -
poczekam i teraz!
Podkochiwał
się w niej, kiedy znali się tylko z widzenia, a ona jeszcze nie
była w separacji z mężem. Przypadek połączył ich ze sobą.
Najpierw czekał aż ona go pokocha. Potem musiał czekać aż
dostanie rozwód, na co jej małżonek nie wyrażał zgody. Jego
nieoczekiwana śmierć sprawiła, że runęły wszystkie mury między
Zachem i Melanie. Rodzice Zacha, z początku bardzo nieprzychylni ich
znajomości, zmienili zdanie kiedy Melanie owdowiała. Z bliźniakami
też nie było problemu - od razu go polubiły. Miał podejście do
dzieci, nabrał go przy młodszych braciach. A teraz musi czekać, aż
Melanie skończy okres żałoby po mężu.
-
Wasze zdrowie! - zaproponował toast Byron i cała czwórka trąciła
się kieliszkami.
-
Maxie na pewno bardzo by się ucieszyła - powiedziała Emilia.
Zajęli
jeden przy stolików, gdy tymczasem przy sąsiednim Justin Blake
zajmował rozmową adorujące go panie. Zespół nadal grał muzykę
instrumentalną.
Wszyscy
jedli, pili i rozmawiali, a Melanie mówiła dalej:
-
Wyobraźcie sobie, że Zach ma kuzyna katolickiego księdza, co mój
kochany tato uznał za wielki plus. Spowiadaliśmy się u niego i
przy okazji rozmawialiśmy na temat naszego ślubu, bowiem
chcieliśmy, żeby odbył się jak najszybciej. Kuzyn Zacha
poinformował nas, że przepisowy okres żałoby po mężu wynosi
rok, ale w przypadku, kiedy są małe dzieci, które trzeba wychować,
okres ten skrócony jest do sześciu miesięcy. W naszym przypadku, a
właściwie w moim, ponieważ żyłam ze swoim mężem w związku
niesakramentalnym, okres żałoby zależy od mego sumienia, ale
wskazane byłoby odczekać te przepisowe pół roku. I sam
zaproponował nam datę ślubu, to odbędzie się nawet trochę
szybciej, niż za pół roku.
-
A na miodowy miesiąc pojedziemy do słonecznej Italii - dodał Zach.
- Wenecja, Florencja, Rzym, już nas widzę w nim.
-
Tak, mamy mnóstwo planów w związku z przyszłym ślubem. Należy
trzymać kciuki, aby to wszystko wypaliło - uzupełniła Melanie.
-
Na pewno wszystko będzie dobrze - powiedziała Emilia. - Życzymy
wam tego z całego serca.
-
Powracając do sprawy żałoby, ja sama też doszłam do takiego
wniosku, że wypadałoby odczekać te prawie pół roku -
kontynuowała Melanie. - Max był przecież moim mężem, którego
kochałam i z którym mam wspaniałe, kochane dzieci.
Do
ich stolika podeszli Tristan Kelly i jego narzeczona Bonnie Lorenzo.
Emilia przedstawiła ich Zachowi i Melanie.
-
Widzieliśmy się na urodzinowej imprezie Maximy, ale nie zdążyliśmy
sie poznać. Tyle się wtedy działo - powiedziała Bonnie.
-
Lorenzo...- Melanie powtórzyła nazwisko - Czy przypadkiem nie masz
krewnych w Nowym Jorku? Niedaleko domu moich rodziców jest
cukiernia, której właścicielami są małżonkowie o nazwisku
Lorenzo.
-
Ale to nie są moi krewni. Ja pochodzę z Illinois - oznajmiła
Bonnie.
-
Jestem pani gorącym wielbicielem, Miss Strba - powiedział Tristan
całując Melanie w rękę.
-
Melanie...Mówmy sobie po imieniu.
-
Byłbym bardzo zaszczycony - odpowiedział słynny koszykarz.
Bonnie
zerknęła na sąsiedni stolik: - O, mój Boże, nigdy nie byłam tak
blisko Justina Blake'a. Koniecznie musimy z nim porozmawiać i
poprosić o autograf.
-
No i weź tu z babą...! - zawołał Tristan.
Emilia
miała zamiar podejść do Sally aby z nią porozmawiać. Ale o czym
i jak zacząć? Zresztą, Sally zajęta była rozmową ze swoimi
rodzicami, Ike'm Ratzenbergerem i Dorą Frumkin Ratzenberger, która
bardziej wyglądała na jej starszą siostrę, niż matkę.
Zespół
skończył grać kolejny utwór, kiedy nagle Melanie wstała od
stolika, podeszła do muzyków, coś do nich powiedziała, po czym
zajęła miejsce za organami.
-
Chciałabym teraz przypomnieć piosenkę, którą Maxie lubiła i
często nuciła - oznajmiła.
Zagrała
kilka taktów i zaintonowała swoim aksamitnym głosem:
"One
day baby, we'll be old..."
Reszta
gości podchwyciła refren:
"Oh
baby, we'll be old
And think of all the stories that we could've told!"
And think of all the stories that we could've told!"
To
był sygnał dla Justina Blake'a. Natychmiast zerwał się z miejsca,
w locie przeprosił towarzystwo przy stoliku i dołączył do
Melanie. Śpiewali już w duecie:
"No
more tears, my heart is dry
I don't laugh and I don't cry
I don't think about you all the time
But when I do - I wonder why
You have to go out of my door
And leave just like you did before
I know, I said that I was sure
But rich men can't imagine poor.
One day baby, we'll be old
Oh baby, we'll be old
And think of all the stories that we could've told".
I don't laugh and I don't cry
I don't think about you all the time
But when I do - I wonder why
You have to go out of my door
And leave just like you did before
I know, I said that I was sure
But rich men can't imagine poor.
One day baby, we'll be old
Oh baby, we'll be old
And think of all the stories that we could've told".
Tymczasem
Zach zastanawiał się, czy jest coś, w czym jego narzeczona nie
jest dobra. A jaka jest w łóżku....!
Poczuł
nagłą rozkosz na wspomnienie pieszczot Melanie, jej dłoni o
smukłych palcach na swoim ciele, jej wspaniałych nagich piersi,
które tak uwielbiał całować... Najchętniej w tej chwili zabrałby
ją stąd z powrotem do hotelu i kochał się z nią. Ale nadal
trwają uroczystości żałobne po śmierci Maximy Seward, więc nie
wypada. Z trudem się opanował.
I
jest jeszcze jeden szkopuł. Oboje postanowili w pełni uczestniczyć
we mszy pogrzebowej, wyspowiadali się oraz przystąpili do komunii,
którą ofiarowali za duszę śp Maximy. Chociaż zamówili wspólny
apartament w hotelu, odstąpił jej łóżko, a sam spędził noc na
kanapie nie mogąc zasnąć. Zastanawiał się nad jednym: czy teraz,
kiedy data ich ślubu jest już wyznaczona, jest grzechem kochać się
ze sobą. Posprzeczał się nawet kiedyś o to ze swoim kuzynem -
księdzem.
Owszem,
przed ich oficjalnymi zaręczynami, żyli ze sobą w grzechu, ale
teraz, kiedy zdecydowali się być ze sobą aż do śmierci i mieć
wspólne dzieci... Sprawy między nimi zaszły tak daleko, że nie
było dla nich żadnego tabu i bez sensu byłoby zachowywać
wstrzemięźliwość aż do ślubu. Ona też zdaje sobie z tego
sprawę i też czeka na jego znak. Porozmawia z nią na ten temat.
Zresztą, po co rozmowa. Wystarczy, że podejdzie do niej, otoczy ją
ramieniem i zanurzy usta w jej włosach. Pocałunek i pieszczota
zastąpią słowa.
Justin
i Melanie zakończyli swój występ.
-
Melanie, jesteś wielka! - zawołał Justin i pocałował ja w rękę.
-
Ja też bardzo ci dziękuję - odpowiedziała Melanie – to ty
dodałeś tej piosence uroku.
Wśród
rzęsistych braw odprowadził ja do stolika.
-
Byliście rewelacyjni! - stwierdziła Emilia. - Mel, coraz bardziej
mnie zaskakujesz.
-
Ja umiem grać - powiedziała Melanie.- W dzieciństwie grałam na
keyboardzie, czym czasami doprowadzałam do pasji mojego ojca. Wtedy
krzyczał: "Może byś już wreszcie przestała grać mi na
nerwach!". Nie zapominaj, że miałam męża muzyka, a w domu
były organy i fortepian. Nieraz grywaliśmy na cztery ręce. Swoje
umiejętności kształciłam dalej w szkole aktorskiej. Mój profesor
od muzyki zawsze podziwiał moje dłonie i mówił, ze mam palce
urodzonej pianistki.
Do
ich stolika podeszła Sally.
-
Moja córka byłaby szczęśliwa. Ty i Justin pięknie to
zaśpiewaliście - zwróciła się do Melanie.
-
Myślę, że ona nas słyszała i jest w tej chwili szczęśliwa -
odpowiedziała Melanie.
-
Byron, Em, chciałabym wam za wszystko podziękować. Gdyby nie wy,
nie dałabym rady z tym wszystkim.
-
Wiedz, że na nas zawsze możesz liczyć. Co tam słychać u twoich
rodziców? - zapytał Byron.
-
Mają się dobrze. Maxie zawsze była ich ukochaną wnuczką, chociaż
nieraz zalazła im za skórę. Co innego Yolanda. Od początku mnie
nie lubiła i nie sądzę, żeby przepadała za Maxie. Dlatego nie
raczyła się zjawić na uroczystościach pogrzebowych.
-
Czy Maxie kiedykolwiek widziała matkę swojego ojca? - spytała
Emilia.
-
Nigdy - odpowiedziała Sally.- Yolanda wcale nie była zainteresowana
wnuczką.
-
Za bliźniakami przepadała, chociaż one za nią nie bardzo, jak
zdążyłam zauważyć - wtrąciła Melanie.
-
Yolanda to specyficzny typ, raczej nie dający się lubić -
skonstatowała Sally.
-
A co tam nowego w polityce? Słyszałem, że Obama wybiera się do
Polski - nadmienił Byron.
-
Naprawdę? - spytała Emilia.
-
Podobno - powiedział Zach. - Sądzę, że to ma związek z sytuacją
na Ukrainie, która jest przecież sąsiadem Polski. Chociaż
prezydent coś tam wspominał o demokracji w Polsce. Trudno
powiedzieć, co miał na myśli.
Przyjęcie
trwało dalej. Jedzono i pito, i wszyscy mieli możliwość
porozmawiania ze sobą na różne tematy, więc integracja
przebiegła pomyślnie. A nad wszystkim unosił się duch zmarłej
Maximy.
W
domu państwa Lassiterów też trwała żałoba, chociaż nie taka
uroczysta. Panował tam głęboki smutek i wyrzuty sumienia, że
nikomu nie udało się przewidzieć biegu wydarzeń i zapanować nad
sytuacją.
Witaj E.,
OdpowiedzUsuńodnośnie seksu i spowiedzi:
Wchodzi staruszek do konfesjonału i mówi:
- Mam 90 lat. Mam wspaniałą żonę, która ma 70 lat. Mam dzieci, wnuki i prawnuki. Wczoraj podwoziłem samochodem trzy nastolatki, zatrzymaliśmy się w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema...
- Czy żałujesz, synu, tego grzechu?
- Jakiego grzechu?
- Co z ciebie za katolik?
- Jestem żydem...
- To czemu mi to wszystko opowiadasz?
- Wszystkim opowiadam!
Pozdrawiam serdecznie
Witaj R.,
OdpowiedzUsuńDawno Cię tu nie było:-)
Dowcip super!
A ja Ci odpowiem takim - z tej samej kategorii:
Do nieba poszły trzy dzieweczki. Św. Piotr pyta pierwszą: - Uprawiałaś seks? - Nooo tak, raz... - To zasuwaj do czyśćca, tak na 200 lat Pyta drugą: - Uprawiałaś seks? - Ooooo, ile razy! - No to do piekła i baw się dobrze! Pyta trzecią: - Uprawiałaś seks? - Nigdy w życiu! - To masz tu skrzydełka... - ... i będę aniołkiem? - Nie, głupią gęsią!
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do częstszego zaglądania na "Okruchy".
Wielce Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie byłem na 'amerykańskiej stypie ani weselu. Mając dość dużą wyobraźnie,tak sobie taką amerykańską stypę wyobrażałem jak ja Pani opisuje.
Grzech i pokuta zakończona po 'bożemu' czyli na zakonnika w łóżku albo odwrotnie
"aby zaproszeni goście mogli się na nim w pełni zintegrować"
Och Ameryka, siódmy cud Świata.
Ja podobnie jak Maxima, lubię różne cowery.
Jakbym był Amerykaninem, na stypę bym zaprosił muzyków tej klasy co Peggy Lee, która zaśpiewała w ostatniej drodze Satchmo, The Lord's Prayer.
W ramach integracji;Tamara Łempicka.Tak sobie wyobrażam Melanie Strba,
Melanie Strba
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
m.
Szanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie:-)
Ja też opisałam amerykańską stypę według opisów, które znalazłam w necie.
Właściwie to powinno się na niej znaleźć włoskie jadło, jak spaghetti i lasagne, jednak Michael zrezygnował z tego, na rzecz większej integracji.
Na stypie grał tylko jeden zespół - ten, którego wokalistką była Maxima.
Odnośnie grzechu i pokuty: Melanie Strba byłaby zakonnicą, gdyby nie figiel pod spódnicą...
Dzieki za jej image - chociaż na tym obrazie nie widać, ze jest brunetką:-)
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńUkłony
Szanowny Panie M.,
UsuńBINGO!!!!
Udało się, komentarz trafil na mój blog. Tylko gdzie tkwił błąd?:)
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
Wielce Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńPowiada Pani, że rozbrykaliśmy się.
A ja tak sobie myślę, że ponownie przeczytaliśmy Monachomachię i powoli wychodzimy z zakrystii by wejść do galerii sztuki.
Jakiej , każdej.
Niech będzie Prado z obrazami Goy i jego Naga Maja malowana w czasach świętej inkwizycji
Chce Pani Uffizi;
Lucas Cranach Starszy, Adamo ed Eva,
Trzy Gracje
No i Michał Anioł z freskami w Kaplicy Sykstyńskiej
1. Wizerunek Ewy,
2.Rachele spoglądająca na Leję a za nią czarnoskóra żona Chana i złotowłosa małżonka Sema
3.Święte kobiety, Sybille
4. Mężczyźni sprawiedliwi
Ukłony dla wielce Szanownej Mamy i Pani
m.
Szanowny panie M.,
OdpowiedzUsuńWszystkie Pana propozycje są bardzo interesujące:-)
O Michale Aniele będzie wzmianka w następnym rozdziale - Melanie przymierza się do roli we włosko-amerykańskim serialu wg powieści Irvinga Stone'a.
Pozdrawiam serdecznie ciesząc się z Pana obecności na tym blogu:)
Wielce Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńKomentarz wyszedł, kiedy wykreśliłem kod HTML obrazków.
Pani zna Sowińca?/ filozof z UJ, Jerzy Bukowski. W czasach kiedy z Marylą pisaliśmy w S24 / Pan Rzepka chyba też tam był / konkurował z nami, ograniczając swoje komentarze jednym słowem Bingo.
Mimo to na pudle w S24 było identycznie jak w BM, tyle, że Maryla, te swoje notki mnoży przez "n"
Ukłony
uczony filozof
Szanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że kod do obrazka był niewłaściwie wpisany.
Wpisując należy pominąć http:
Sowińca oczywiście, że pamiętam.
A Bingo to gra, w którą często grałam z moimi uczniami - szczególnie tymi z kl I.
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
Wielce Szanowna Pani Ewo,
OdpowiedzUsuńNaga Maja
Lucas Cranach Starszy,
Adam & Ewa
Trzy Gracje
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
m.
Szanowny Panie M.,
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzieki:-)
I to jest właśnie Sztuka przez duże S.
Pozdrawiam serdecznie
Michał Anioł Dawid
Madame,
OdpowiedzUsuńWspółczesne damy by powiedziały
CIACHO
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
m.
ciacha
Szanowny panie M.,
OdpowiedzUsuńWidocznie Michał Anioł przewidział 21 wiek:-)
Pozdrawiam wszystkie Ciacha
Michał Anioł Pijany Bachus
Serdeczne pozdrowienia Panu i Małżonce