Kiedy
Byron zajął się pracą nad swoją nową powieścią, Emilia
przeglądała pocztę elektroniczną.
Maili
było wiele.
Jeden
z nich był od Melanie. Informowała, że nie będzie mogła
uczestniczyć w obchodach rocznicy śmierci Maximy, gdyż akurat tego
dnia wybiera się z mężem na pielgrzymkę do Guadalupe aby tam
pomodlić się w intencji ich nienarodzonego dziecka.
„Ale
na pewno nie zapomnimy pomodlić się za duszę Maxie u Matki Bożej”-
pisała Melanie.
Inny
był od Boguckich z Nowego Jorku i zawierał artykuł będący
streszczeniem książki niemieckiego dziennikarza Jurgena Rotha o
katastrofie smoleńskiej, w
której autor wpisuje się w poszlaki wspierające tezę
o zamachu.
Właśnie
minęło pięć lat od tej tragedii, w której zginął polski
prezydent wraz z całą elitą narodu. Pięć lat, które jakże
inaczej przeżywa się na obczyźnie, niż w Polsce. Boguccy
dopisali w komentarzu do artykułu, że reakcją mediów w Polsce na
książkę było podanie wiadomości o kolejnych odczytach z czarnych
skrzynek rządowego tupolewa, z których „jasno wynika”, że winę
za katastrofę ponoszą niedouczeni piloci pod wodzą pijanego
dowódcy. Wbrew
temu, że na całym świecie przebąkuje się już o zamachu.
Emilia
przejrzała pozostałe maile, które były od krewnych i znajomych, i
różnych firm oferujących różne usługi. Wyłączyła laptopa
odkładając na później odpowiedzi, gdyż nie miała w danej chwili
do tego głowy.
„Boże,
to już niedługo będzie rocznica śmierci Maximy, a wydaje się, że
to było jakby wczoraj”, myślała przy filiżance porannej kawy.
Cofnęła
się pamięcią do chwili, kiedy Sally z córką wprowadziły się do
sąsiedniego domu. Był to ewenement, gdyż przez kilka lat, czyli od
tragicznej śmierci poprzedniej właścicielki, gwiazdy porno Tiffany
Sharp, nikt tam nie chciał mieszkać, bowiem uważano dom za
nawiedzony. Słynna dziennikarka telewizyjna Sally Ratzenberger
nabyła go więc po okazyjnej cenie.
A
pierwszą wiadomość o nowych lokatorkach przekazała Emilii inna
sąsiadka, Nadine Lassiter, która już zdążyła zawrzeć znajomość
z nowymi lokatorkami nawiedzonego domu.
Emilia
nieraz widywała energiczną rudą kobietę ze śliczną, czarnowłosą
i czarnooką dziewczynką.
Jednak
dzieci są bardziej komunikatywne niż dorośli i raz dwa zawarły
znajomość z ich nową sąsiadką będącą w zbliżonym wieku.
Pewnego
razu Emilia usłyszała jak rozmawiały przy śniadaniu.
-
Ta Maxie to cierpi na manię wyższości – skonstatował Tristan.-
Powiedziała mi tak: „Wiesz, co oznacza moje imię? Maxima to po
łacinie największa!”. „Wielkie rzeczy” – powiedziałem –
„Tristan to po hiszpańsku smutas, a czy ja wyglądam na takiego?”.
Czy wiecie, co ta zołza odpowiedziała? „Na smutasa to może nie
wyglądasz, ale i tak jesteś żałosny!”
-
Ona zdecydowanie nie da się lubić - stwierdziła Tara. - Za dużo
się mądrzy.
-
Słyszę, że cały czas rozmawiacie o Maxie Ratzenberger –
wtrąciła się Emilia.
-
Maxie Seward – sprostowała Tara. - W okolicy nie ma żadnej innej
Maxie.
Wkrótce
jednak nadarzyła się okazja do poznania nowych sąsiadek.
Pewnego
dnia Emilia wracała z zakupów. Zatrzymała samochód przed domem i
wysiadła obładowana torbami i pakunkami. Nagle wpadła na nią
jakaś dziewczynka, która jeździła na łyżworolkach po chodniku.
Emilia zachwiała się i upuściła zakupy na ziemię.
-
Bardzo panią przepraszam – powiedziała Maxie Seward, gdyż to
była właśnie ona.
Pomogła
Emilii pozbierać zakupy oraz zanieść je do domu, a Emilia
zaprosiła ją na lody i sok.
Tara
i Tristan siedzieli już na werandzie; dołączył do nich syn
sąsiadów i najlepszy przyjaciel Tristana, Lance Lassiter. Nie byli
zachwyceni nowym gościem, ale kiedy Maxima zaczęła opowiadać o
Haiti wszyscy słuchali z zainteresowaniem. A umiała opowiadać...
Opowiadanie
przerwał Byron, który oznajmił Emilii:
-
Miss Havisham przyszła po Estellę!*)
I
na werandę wkroczyła Sally Ratzenberger we własnej osobie.
-
Czy moja córka wam nie przeszkadza?- spytała.
-
Przeszkadza? Ależ skądże! Jest tu miłym gościem moim i moich
dzieci – odpowiedziała Emilia.
-
Przepraszam, że się nie przedstawiłam. Jestem Sally Ratzenberger.
Używam panieńskiego nazwiska, gdyż pod takim zrobiłam karierę w
telewizji.
-
Wiem. Nieraz panią widziałam.
-
Maxima nosi nazwisko po ojcu.
Emilia
zaprosiła Sally na kawę, a w tym czasie dzieci poszły bawić się
na podwórko.
Kobiety
rozmawiały ze sobą na różne tematy, najczęściej o dzieciach,
tak jakby znały się od dawna.
Czas
płynął nieubłaganie szybko i nie wiadomo, jak przyszedł moment,
w którym Sally zawołała córkę, podziękowała za gościnę i
oznajmiła, że muszą wracać do domu.
Tristan
był z tego powodu bardzo niezadowolony, gdyż Maxima okazała się
lepsza od niego w rzutach do kosza. Bardzo liczył na rewanż.
Od
tamtego dnia Emilia i jej nowa sąsiadka zostały przyjaciółkami i
widywały się co najmniej dwa razy w tygodniu.
Mijały
dni, miesiące, lata, dzieci dorastały. Z czwórki przyjaciół
została tylko trójka, Tara jako najstarsza znalazła sobie inne
towarzystwo, zaś Tristan i Lance, których Byron nazywał Tristanem
i Lancelotem, zaczęli rywalizować ze sobą o względy Maximy.
Maxie
odziedziczyła po ojcu wielki talent muzyczny. Sama komponowała i
śpiewała piosenki, do których słowa najczęściej pisał Lance,
akompaniując sobie na fortepianie, bądź gitarze.
Razem
z niemniej uzdolnionymi muzycznie koleżankami z liceum założyły
zespół, który nazwały Bad Girls, i który szybko zaczął odnosić
sukcesy pod patronatem jednego z najlepszych w Hollywood menedżerów.
Emilia
miała okazję poznać wszystkie dziewczyny z zespołu, a oprócz
Maxie były tam: Kelly Polhemus, Amy Mctiernan i Libby Montero.
Teksty dla zespołu, oczywiście, pisał Lance, który okazał się
być wielce utalentowanym młodym poetą.
Lance
od dawna kochał się w Maximie, która wyrosła na piękną
dziewczynę. Ona jednak wolała Tristana, przynajmniej przez jakiś
czas. Kiedy Lance dowiedział się o romansie jego ukochanej z
najlepszym przyjacielem, doszło do bójki między dwoma rycerzami
Maximy, a ich przyjaźń skończyła się definitywnie.
Romans
Tristana i Maximy nie trwał długo, zadecydowały o tym burzliwe
temperamenty obojga.
Lance,
korzystając z tego, że jego ukochana nie ma nikogo, rozpoczął
szturm do jej serca. Toteż po każdym koncercie Maxima otrzymywała
bukiet białych róż z dołączonym bilecikiem z podpisem
„Lancelot”.
Tymczasem
Bad Girls biły rekordy popularności wśród zespołów
młodzieżowych. Ale ta popularność poprowadziła dziewczęta na
złą drogę. Narkotyki, alkohol...
Na
próżno Emilia usiłowała przeprowadzić rozmowę z Maximą na ten
temat. Trzeba było tragedii aby dziewczętom otworzyły się oczy;
Amy Mctiernan zmarła z przedawkowania. Po jej śmierci zespół się
rozpadł, a „złe dziewczyny” wydały wojnę narkotykom.
Maxima
wkrótce założyła nowy zespół o nazwie Seward's Folly, którego
została wokalistką.
Emilia
pamięta osiemnaste urodziny Maxie, zmęczonej już popularnością i
pragnącej świętować je w nietypowy sposób.
Solenizantka
życzyła sobie, aby Emilia zawiozła ją do pierwszej lepszej
dyskoteki, gdzie Maxima miała, oczywiście, być incognito, ubrana w
rudą perukę. I rzeczywiście, nikt jej tam nie poznał.
Kiedy
była już znudzona dyskoteką pojechały na plażę. I tam
przyszedł Maximie do głowy pomysł żeby wykąpać się w oceanie.
-
Ale przecież nie mamy kostiumów kąpielowych – stwierdziła
Emilia.
-
Nic nie szkodzi. Popływamy nago! - oświadczyła Maxie.
Tak
też zrobiły. Szybsza była Maxima, która zaproponowała Emilii aby
ją ścigała.
W
pewnym momencie Emilia poczuła skurcz w łydce i zaczęła tonąć.
Zdążyła tylko krzyknąć: „Maxie!” zanim straciła świadomość.
Ocknęła
się na plaży ocucona przez Maximę, która ni z tego, ni z owego
usiłowała pocałować ją w usta. Emilia odepchnęła dziewczynę
energicznie, karcąc ją za takie zachowanie.
-
A co, nigdy nie robiłaś tego z kobietą? Myślałam, że tego
chcesz, bo tak na mnie czasem patrzyłaś... - powiedziała Maxima.
Emilia skarciła ja ponownie.
Wróciły
do domu, postanawiając nie wspominać Sally o tym incydencie.
Maxima
zamieszkała z Lance'm, który nadal pisał jej piosenki, a nowy
zespół szturmował szczyty list przebojów na całym świecie.
No
i stało się. Z zespołu odszedł perkusista i trzeba było znaleźć
na to miejsce nowego. I wtedy zjawił się Michael Proietti, w którym
Maxima zakochała się z wzajemnością. Odeszła od Lance'a i wzięła
cichy ślub z ukochanym. Porzucony kochanek wyjechał z Santa Monica
i próbował zapomnieć. Ale to się nie udało...
Właśnie
mija rocznica tej tragedii. Jakże szybko ten rok przeleciał,
pomyślała Emilia.
*)
Bohaterki powieści Charlesa Dickensa „Wielkie nadzieje”.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam,
Przepraszam, że tak długo czekaliście na nowy rozdział.
Spowodowały to: brak weny i choroba najbliższej mi osoby.
Następnym razem postaram się aby Wasze czekanie nie było tak długie.
Witaj E.,
OdpowiedzUsuńNie jestem pewien, czy wycieki ze stenogramami były odpowiedzią na książkę Rotha, Myślę, że raczej miały podgrzać atmosferę przed rocznicą i zamieszać w kampanii wyborczej. Do rewelacji Rotha (oczywiście sądząc po fragmentach i opisach, bo książki nie czytałem) podchodziłbym ostrożnie z kilku powodów :
Kilka dni po tragedii smoleńskiej Jurgen Roth był w Warszawie: "Organizowałem Jürgenowi Rothowi spotkania w Polsce, które miały pomóc mu w napisaniu książki o mafijnych powiązaniach Gazpromu" - pisze na stronach Radia Wnet dziennikarz Wojciech Gruna.
"W samochodzie tematem numer jeden było prawdopodobieństwo zamachu pod Smoleńskiem. Jürgen Roth w stanowczy sposób reagował na pojawiającą się w rozmowie koncepcję zamachu twierdząc, że na pewno był to wypadek i takie „spiskowe” podejście to sprawy jest bardzo niepoważne. Oburzał się na dalsze próby argumentacji za zamachem i nie chciał później tego tematu poruszać".
Co takiego się stało, że Roth zmienił zdanie? Jaki miałby w tym interes, by dochodzić prawdy o Smoleńsku, jako Niemiec? Wyczuł koniunkturę, że może na takiej książce nieźle zarobić, a może jest jednym z ogniw łańcucha dezinformacji? Poza tym to gość z niemieckiej SPD, czyli lewak.
Ja uważam, że wersja zamachu jest najbardziej prawdopodobna, ale jednocześnie ze względu na powyższe nie przywiązywałbym się zbytnio do rewelacji Rotha, bo to może być kolejna próba ośmieszenia tych, co chcą prawdy.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj R.,
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz.
Ja też nie czytałam książki Rotha - polskiego wydania jeszcze nie było. Chociaż poleca ją Pan Janek Pietrzak w swoim najnowszym felietonie.
Ja też sądzę, że warto byłoby zapoznać się z jej treścią mimo wszystkich kontrowersji.
Jeśli zaś chodzi o stenogramy, były one i reakcją na książkę Rotha, i wprowadzeniem zamieszania przed piątą rocznicą Smoleńska.
A że to był zamach, to na podstawie poszlak wywnioskowałoby nawet dziecko.
Trzymam kciuki za pana Macierewicza i mam nadzieję, że poznamy prawdę o tej tragedii.
Pozdrawiam serdecznie
PS Czy warto to pisanie kontynuować?:-)
E.,
OdpowiedzUsuńoczywiście, że warto cały czas to powtarzam, nie rozumiem Twoich rozterek :-)
Otóż to, wielka nadzieja w Macierewiczu. Oby wytrwał i doszedł wreszcie do prawdy.
:-)
Historyja się rozwija coraz lepiej i ciekawiej za Macierewicza trzymam kciuki jak zwykle a do prawdy ddojdziemy jak zmienimy 10 Maja tą mafię z ruskiej budy, do czego trzeba przyłożyć wszelkie wysiłki choćby takie: http://img2.demotywatoryfb.pl//uploads/201504/1429004495_1khpcl_600.jpg
OdpowiedzUsuńSerdeczne i spóźnine świąteczne lancelot
Witaj Sir Lancelocie,
OdpowiedzUsuń"Albo polski Duda albo Ruska Buda - wybór należy do Ciebie" :D
Bul przed Dudą robi w gacie więc go nie ma na debacie.
Dlatego pilnujmy wyborów, bo wszystko zrobi ta sfora aby było: wrzucasz Duda, wyjmujesz Komora.
Pytasz mnie, jak się czujesz, że od rana tak rymujesz?
Odpowiem Ci na to: po japońsku, czyli jako tako.
Serdeczne poświąteczne.
To coś tak jak i ja :)
UsuńSk..syny usunęli mi ten demotywator, co za dranie.
UsuńSir Lancelocie,
OdpowiedzUsuńJak to: usunęli? Kliknęłam na link i mem jest.
Z tym, że z tej strony musiałam link skopiować - żeby udało się otworzyć demotywator należałoby wpisać specjalny kod do linków, który jeśli chcesz, mogę Ci przesłac mailem.
Blogspot jest jednak upierdliwy - robią tyle utrudnień zeby się tu zalogować i w ogóle.
Pozdrawiam serdecznie
Prześlij oczywiście, będę bardzo rad, bo cenzurują wszędzie gdzie byś nie weszła z góry dziękuję. Pzdr
OdpowiedzUsuńA tu mi nie przeszedł następny demot co się dzieje: http://img8.demotywatoryfb.pl//uploads/201504/1429185315_fohuxe_600.jpg
OdpowiedzUsuńSir Lancelocie,
OdpowiedzUsuńDemot jest, obejrzałam go. Ja też uważam JKM za nawiedzonego.
Koda do linków wyślę Ci mailem.
Pozdrawiam serdecznie
PS Wysłałam na Twoją pocztę w wp.
OdpowiedzUsuńSuper, przeczytałam jednym tchem i jestem pod wielkim wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna również za opinie na temat mojej twórczości, konstruktywna krytyka również mile widziana :)
http://pisareczka91.blogspot.com/
Pozdrawiam ! :)
Droga Pisareczko,
UsuńSerdeczne dzięki za wizytę tutaj i miłe słowa.-:)
Pozdrawiam serdecznie