poniedziałek, 14 lipca 2014

Voodoo i perły


- Wiesz, Em, czuję się dziwnie kiedy widuję Nadine Lassiter – powiedziała Sally przy filiżance kawy, na którą zaprosiła Emilię.
- Rozumiem cię – odpowiedziała Emilia. – Będąc w twojej sytuacji też czułabym się podobnie.
- Ona unika mego wzroku i spuszcza głowę, kiedy mnie widzi, natomiast ja mam w stosunku do niej ambiwalentne uczucia. Prawdę mówiąc, to jest jej wina, że doszło do tej tragedii, w której śmierć ponieśli moja córka i jej syn. Gdyby tak nie ubiegała się o zwolnienie Lance'a z psychiatryka... Wiesz, czasem mam chęć zemścić się na niej, ale sama boję się tych myśli.
- Los już się na niej zemścił. Psychiczna choroba syna i ta tragedia to już wystarczy.
- Wiem, dlatego boję się źle myśleć, tym bardziej, że już miałam w życiu kilka takich przypadków kiedy życzyłam komuś źle i to się spełniło. Jak myślisz, może to się teraz obróciło przeciwko mnie?
- Nie wiem, o czym mówisz.
- W życiu zawsze byłam odważna. Nie zawahałam się zrobić wywiadu z niebezpiecznym skazańcem w celi śmierci i byłam zawsze pierwsza tam, gdzie coś sensacyjnego się działo. Kiedy były zamieszki na Haiti zaraz tam pojechałam i miałam możliwość bardzo blisko zetknąć się z religią voodoo. Poznałam osobiście kapłankę i nawet się z nią zaprzyjaźniłam, w rezultacie zostałam zaproszona na ich mszę. Nie będę ci opowiadać o wszystkich obrzędach, sama niewiele z nich pamiętam, gdyż zostałam wprowadzona w trans przez rytmiczną muzykę bębnów, że nagle zerwałam się z miejsca i zaczęłam tańczyć. Moja przyjaciółka powiedziała mi później, że sama bogini Erzulie wcieliła się we mnie, więc nadaję się na kapłankę voodoo. Wtajemniczyła mnie także w niektóre rytuały tej religii. Nie obawiaj się, nie mam w domu szmacianej lalki i nie nakłuwam jej szpilkami. Ale kiedy potem wróciłam do Stanów zawsze wyeliminowywałam tych, którzy mi szkodzili.
- W jaki sposób?
- Ano, kiedy wyczułam, że ktoś źle mi życzy, wtedy myślałam: „żeby tak tobie...” I rzeczywiście, po jakimś czasie spotykało go coś złego.
- No to byłaś niebezpieczna.
- Tak, nawet raz przeraziłam się tego. Pamiętasz tą dziennikarkę Ashley Da Costa?
- Tak. O ile pamiętam, zginęła w katastrofie lotniczej.
- Właśnie. Kiedy zaczęła ze mną pracować od razu dała się poznać jako bardzo utalentowana osoba. Dlatego zaczęła dostawać najatrakcyjniejszy materiał. Poza tym była młodsza i ładniejsza ode mnie. Boże, jak ja jej nienawidziłam! Bardzo liczyłam na to, że polecę do Argentyny kiedy zaczęły się tam rozruchy, ale szefostwo postanowiło, że poleci Ashley. Wtedy pamiętam, że powiedziałam do siebie: „A niech leci i niech ją szlag trafi, aby więcej tu nie wracała”. Wyobraź sobie, jak się czułam, kiedy dowiedziałam się, że rozbił się jej samolot!
- Jestem w szoku i nie wiem, co odpowiedzieć... Wiesz o tym, że nie wolno nikomu źle życzyć ani nikogo przeklinać.
- Wiem, ale ja tylko przez chwilę tak pomyślałam. Sama nie wiem... Po prostu wtedy mnie poniosło. Ale od tamtej pory postanowiłam, ze nigdy więcej. Może niepotrzebnie ci o tym opowiadam. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiałam aż do... Jak myślisz, czy to nie obróciło się przeciwko mnie? Przeżyłam najgorszą rzecz, jaką matka może przeżyć - śmierć własnego dziecka. Aha, jeszcze jedno ci powiem. Kiedy Max żenił się z Melanie byłam o nią cholernie zazdrosna. Ale źle jej nie życzyłam, wręcz przeciwnie, chciałam, żeby im się żyło jak najlepiej, żeby Max się wreszcie ustatkował. Mel to wspaniała dziewczyna, Maxie bardzo ją polubiła. Ale, niestety, małżeństwo Maxa i Melanie rozpadło się podobnie, jak moje. Max nadawał się tylko na kochanka, w żadnym wypadku na męża.
- Pod koniec sierpnia odbędzie się ślub Melanie i Zacha.
- Naprawdę? W takim razie życz im wszystkiego najlepszego ode mnie.


Rozmowa przez skype'a:
- Długo ze sobą nie rozmawiałyśmy od czasu naszego wyjazdu – stwierdziła Melanie.
- A sporo się przez ten czas wydarzyło – oznajmiła Emilia. - Przede wszystkim to masz pozdrowienia od niejakiego Erica Silera.
- Stare dzieje... Miałam wtedy dwadzieścia lat. Czy opowiadał coś o tym, w jakich okolicznościach go poznałam?
- Tak, opowiadał. Czy byliście ze sobą?
- Tak, ale wtedy nie wiedziałam, że ma żonę i dziecko. Kiedy się dowiedziałam kazałam mu wracać do rodziny. Ale on ciągle powtarzał, że mnie kocha. Zerwałam współpracę z nim, miałam taką okazje, gdy zaczęłam dostawać propozycje od firm reklamowych. Nie chciałam się z nim spotykać, ale on łaził za mną. W końcu dowiedziałam się, ze zabrał żonę i dziecko i wyjechał z Nowego Jorku. A ty w jakich okolicznościach go spotkałaś?
- Tak się złożyło, ze jest ilustratorem najnowszej książki Byrona.
- Czy jest nadal z Bernadette? Tak zdaje się, ma na imię jego żona.
- Tak, mają już dwoje dzieci i mieszkają w Los Angeles.
- Pozdrów go ode mnie. Właściwie to jemu zawdzięczam to, co osiągnęłam. Gdybym nie zaczęła jako playmate nigdy nie zrobiłabym kariery jako modelka i aktorka. A co poza tym? Co tam słychać u Bonnie i Tristana?
- Wyobraź sobie, że szykuje mi się następne wesele w październiku. Tristan, co prawda, jest bardzo wygodny i rola dozgonnego narzeczonego w zupełności mu odpowiadała, co zaczęło niepokoić Bonnie. Ale odbyłam z nim rozmowę w cztery oczy. Powiedział, że oprócz Bonnie żadna dziewczyna dla niego nie istnieje i wreszcie zdecydował się na ślub.
- No to życzę im wszystkiego najlepszego. I przekaż im moje najserdeczniejsze pozdrowienia. A ja w tej chwili przygotowuję się do mojego ślubu i myślę o sukni. Jeszcze się na nią nie zdecydowałam, ale chcę, żeby to było w kolorze śnieżnej bieli i żebym nie wyglądała w tym jak beza. Za to wiem, jakie nakrycie głowy będę miała do tego. Wiesz o tym, że przygotowuję się do roli w serialu o Michale Aniele, dlatego zainspirowały mnie fryzury kobiet z okresu renesansu. Postanowiłam, że moja fryzura będzie w tym stylu, z siatką przetykaną białymi perłami. Myślę, że będą się doskonale prezentowały na moich czarnych włosach.
- Widzę, że polubiłaś białe perły.
- Nie da się ukryć!
- A kiedy rozpoczynacie zdjęcia do serialu?
- To już po wakacjach. I tak się składa, że spełniło się marzenie Zacha o miodowym miesiącu we Włoszech, gdyż sceny plenerowe będą tam kręcone. Ale dla mnie ten honey moon będzie połączony z ciężką pracą. To nic, odbijemy sobie przed ślubem, bowiem wybieramy się z dziećmi na tydzień do Niagara Falls. Mam sentyment do tego miejsca, pierwszy raz widziałam wodospady kiedy miałam tyle lat, co bliźniaki, więc najwyższy czas pokazać im Niagarę. Zach już nie może się doczekać naszego wyjazdu.
- Pozdrów go od nas.
- A ty pozdrów Byrona.
- Aha, Sally życzy wam wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
- Dziękuję. Ją też pozdrów od nas.

22 komentarze:

  1. Chère Dame,

    Sądząc po Pani głównej bohaterce, Melanie Strba nigdy nie sądziłem, że zaprowadzi mnie Pani jak Beatrycze Portinari, Dantego, lub Izabela z Puław do jakiejś murzyńskiej świątyni na Haiti. Co prawda żyje tam wielu potomków Polaków z czasu kiedy Polska kochała się w Napoleonie i gotowa była za małego kaprala umierać a nie tylko krzyczeć:

    Vive l'Empereur!
    Powiem Pani szczerze, że bardziej do mnie przemawia Mel niż Sally.

    Ukłony dla Wielce Szanownej Pani Mamy i Pani

    m.

    Elizabeth Taylor demoludów ?


    Babę zesłał Bóg

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Panie Michale,

    Z moich bohaterek też wolę Mel niż Sally. Ta druga jest oportunistką, która przed niczym się nie cofnie. Ot, żydowska natura. I rzeczywiście, gdzie diabeł sam nie może, tam ją pośle. Taka jest nasza Ratzi!
    Serdeczne dzięki za Renatę Przemyk, lubię, jak śpiewa ten kawałek.

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
    PS A gdzie jest to "cóś", co nie gra?
    Komentarz się wpisał. serdecznie dziękuję za Pana komentarze, które dodają blasku moim "Okruchom".

    W każdej babie siedzi diabeł

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    Po wpisaniu komentarza i kliknięciu, wyślij, pokazała się nowa duża plansza formatu A4 z napisem error i jakiś numer. Kiedy wróciłem do Pani Blogu, widniał kolorowy napis , twój wpis został wysłany lub cos w tym rodzaju. Tyle, że pole było puste.
    "Janek" którego pominąłem a Pani mi przypomniała,jest z tego samego rodu co Sally

    Ukłony dla Wielce szanownej Mamy i Pani.

    m

    fiołki

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie M.,

    To prawda, że Blogspot jest upierdliwy z powodu logowania się, umieszczania komentarzy i podawania linków; wszędzie te głupie kody.
    Ale jest to najlepsze miejsce do pisania, w Onecie nigdy bym nie umieściła swojego bloga, zresztą, oni też by mi go nie puścili ze względu na moją sympatię do Eskimosów:-)
    Wiem, prawdziwe nazwisko "Janka" jest Izaak Oksner, ale on nie działał na szkodę Polski, gdyż chciał od razu przeprowadzić lustrację, co nie podobało się Bolkom, Oskarom i wielu innym, którzy władzy raz zdobytej nigdy nie oddają.

    Serdeczne dzięki za Przybylską, ta piosenka ma świetny tekst; proszę zwrócić uwagę na nazwy roślin, które tam występują - dokładna lekcja przyrody!
    No i te fiołkowe oczy! Nic dziwnego, że niejeden w piekło by poszedł za Melanie Strba:-)

    tyż fiołki

    Serdeczne pozdrowienia Panu i Małżonce

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    W pominięciu Janka nie było żadnej mojej złośliwości. Choć niepotrzebnie sprzedał dziennik Rzeczpospolitą.Spieszyłem się do sądu. Ja jestem w gorącej wodzie kąpany, czasami powiem coś, co działa na moją szkodę.
    Z braćmi mamy las. Odebranie lasu państwu kosztowało nas wiele zdrowia i pieniędzy. Dziś mamy las, nie tylko płacimy podatki ale do utrzymania lasu dopłacamy z emerytur. Las włączono do strefy Wielkopolskiego Parku Krajobrazowego. Nawet szyszek nie możemy zbierać.
    Ale alejki przeciwpożarowe musimy utrzymywać w należytym porządku. wywieszać tablice, że rozłożono z samolotu leki przeciw wściekliźnie lisów.

    Dobrze Pani określiła niemiecki Onet, choć trochę udziałów jeszcze tam ma ITI. Tam piszą same jełopy. Choć paru posłów z PIS.Wojciechowski, Śniadek, Czarnecki.No i pani minister Aleksandra Jakubowska, gwiazda komuny.Azrael-czerwony, wybrany. Tego Pani chyba nie zna, choć pisałem o nim ubiegłego roku

    Czekam na kolejny odcinek o romansach Mel.

    Ukłony dla Wielce Szanownych Pań

    m.

    R. Przemyk


    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowny Panie M.,

    Proszę sobie wyobrazić, że znam z Szalom24 niejakiego Asraela, zawsze wisiał na pierwszej stronie Sralonu (nie wiem, dlaczego Janke go hołubił). Komentowałam kiedyś w Sralonie, teraz juz tam nie zaglądam.
    Jestem wściekła, ponieważ u Mamy stwierdzono kataraktę i każą jej czekać dwa lata na zabieg. Ale kraj: nic, tylko zrobić ściepę narodową i puścic bombę atomową.
    Co do romansów Mel - to zamknięta sprawa, gdyż ona wychodzi za mąż i będzie szczęśliwą żoną i matką. Co najwyżej, jak mąż nie będzie słyszał, zwierzać sie będzie przyjaciółce z romansów z przeszłości. Najwyżej czasem sobie pośpiewa:

    Ale to już było

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    Nie sądzę aby Pani 'uśmierciła' Mel, robiąc z niej kurę domową. Ona do tego się nie nadaje. Proszę jej pozwolić żyć w taki sposób jaki do tego Świata została stworzona, pełną piersią. Mnie się taka podoba.

    Ukłony dla Wielce Szanownej Pani Mamy i Pani

    m.

    czy te oczy mogą kłamać


    OdpowiedzUsuń
  8. Szanowny Panie M.,

    Jeśli mam być szczera, to myślę o zakończeniu tej części Okruchów i cofnięciu sie do przeszłości, w której Melanię zastąpi Emilia, a akcja będzie się działa w Polsce. Spisując amerykański wątek wybiegłam w przyszłość, ale po prostu miałam takie pomysły więc musiałam je notować, chociaż na początku nie myślałam o założeniu tego bloga.
    Mel po swoim nieudanym małżeństwie zakochała się z wzajemnością i przede wszystkim myśli o przyszłości swoich dzieci, które chce wychowywać w pełnej i porządnej rodzinie. Ze swoim drugim mężem będzie miała dziecko.
    Która to kobieta nie pragnie bezpieczeństwa i stabilizacji u boku ukochanego mężczyzny?
    Ale Mel jest aktorką i rola stuprocentowej kury domowej raczej jej nie będzie odpowiadała.

    Tak chciałabym Twoją żoną być

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę oraz dziękuję za Niezrównanego Pana Janka:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    Ja myślę, że jeszcze za wcześnie by zmieniać koncepcje narracji.Tym bardziej, że mamy lato a umizgi Melanii są lekiem na wszystko.

    Ukłony Dla Wielce Szanownej mamy i Pani.

    m.

    banaszakówna

    OdpowiedzUsuń
  10. Szanowny Panie M.,

    Dopóki trwa lato i sezon ogórkowy Melania spędzać będzie upojne chwile przy boku narzeczonego. A 30 sierpnia będziemy na jej ślubie. po którym wyjedzie do Wloch, skąd wróci... w błogosławionym stanie:-)

    Za wszystkie noce

    Serdeczne dzięki za Banaszak:-)
    Mniej więcej od października - zapowiadany zwrot w akcji Okruchów

    Serdeczne pozdrowienia Panu i Małżonce

    OdpowiedzUsuń
  11. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    Nawiązując do Pani komentarza o Hinterlandzie, adresowanego do Pani Zofii / filozofia Kalego /, gdzie ja piszę bardzo niepopularny komentarz dla 'siły przewodniej' w BM do wydarzeń na Ukrainie i zaczynie tworzenia państwa:

    Żydomasońskiego Rządu Światowego


    Hinterland



    Ukłony
    m.z.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowny Panie M.,

    Serdeczne dzięki:-)

    Deutschland Deutschland Uber Alles!
    Ja cały czas tak twierdziłam, że z tej całej unii zostanie tylko jedno silne państwo: Niemcy. A jeśli Niemcy urosną w siłę, będą chciały więcej i więcej...

    Haydn aktualnie aktualny

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
  13. Madame,

    Tak ?

    w siodle



    czy tak

    w saniach



    Znałem wnuczkę Artura Wierusza Kowalskiego, który kupił sobie majątek "Moikorzyn" w Wielkopolsce. mniej więcej kilkanaście kilometrów od majątku moich dziadków. Również Karola, który był właścicielem "Posady"
    W Białymstoku jest muzeum Wierusza

    Ukłony dla Wielce Szanownych Pań

    OdpowiedzUsuń
  14. Szanowny Panie M.,

    I w siodle, i w saniach:-)
    Serdeczne dzięki za Ajdukiewicza i Wierusza, którego dzieła miałam okazję podziwiać.
    Kiedykolwiek jestem na Jasnej Górze z RM mam okazję uczestniczyć we mszy ułanów, którzy paradują na swoich konikach. Koniki nawet miałam okazję pogłaskać:-)

    A teraz mała dygresja: pokażę Panu, jakie krasawice biorą udział w wojnie rusko-ukraińskiej. Ta Masza urodą przypomina mi Melanię.

    Ukraina - takie dziewczyny też tam walczą

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
  15. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    Nie 'bojała' się Pani ? Bo wielcy tego Świata, chyba tak !

    krówki

    owieczki
    owieczki

    Ukłony dla Wielce Szanownych Pań

    m.z.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szanowny Panie M.,

    A czy znalazł się taki dewiant, co na podstawie tych zdjęć oskarżył K. o zoofilię?

    PS "Paś owieczki moje"(J.Chr. do Św. Piotra)

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
  17. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    O zoofilie nie i chyba nie oskarżą, bo to domena Żydów, o czym możemy przeczytać w Księdze Wyjścia.
    Ale o ujawnienie współpracowników i kolaborantów Moskwy chyba oskarżą, bo to jedna z pijarowskich zagrywek lodziarzy z aferałowej partii by przykryć własne kręcenie lodów.

    Ukłony dla Wielce Szanownych Pań


    Kobiety

    OdpowiedzUsuń
  18. Szanowny Panie M.,

    Z tą Księgą Wyjścia to ma Pan rację:-)
    A lodziarzom POrtki się trzęsą, dlatego tak kurczowo trzymają się raz zdobytej "wadzy".

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
  19. PS Fajny rysunek:

    Już ostatni miał szczebelek...

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielce Szanowna Pani Ewo,

      Piękna para. Cytując słowa, pradziadka tego błazna co chciał urządzać zajazd na Białystok, napiszę:

      Na baby widok psi wyją.

      jędza




      wadera





      Ukłony dla Wielce Szanownych Pań


      m.z.

      Usuń
  20. Wielce Szanowna Pani Ewo,

    Wrzuta "jędza" nie chciała się zapisać.
    Dotyczy tego tekstu

    Za górami, za lasami, za dolinami,
    Żyli sobie trzej krasnale, nie górale.
    Trzech ich było, trzech z fasonem,
    Dwóch wesołych, jeden smutny, bo miał żonę.

    A ta żona była jędza no i basta.
    Miała wałek taki wielki jak do ciasta,
    I tym wałkiem, kiedy chciała,
    Swego męża krasnoludka wałkowała.

    Już krasnalek taki chudym jak niteczka,
    Już krasnalek taki cienki jak karteczka.
    Ale żona uważała, że jest gruby,
    Więc go jeszcze wałkowała.

    Już krasnalek zwałkowany w trumnie leży.
    Że od wałka żony zginął, nikt nie wierzy.
    Gdy rodzinka w głos płakała,
    Żona jędza jeszcze trumnę wałkowała.

    Ukłony dla Wielce Szanownych Pań

    OdpowiedzUsuń
  21. Szanowny Panie M.,

    Dzięki za waderę, która bardziej kojarzy mi się z lochą, i strofy o złotej Pani Anieli. A tym krasnalem, którego wałkowała to jest Tusku.

    A teraz coś o tym, o czym będzie wzmianka w następnym odcinku:

    Jaka piękna katastrofa!

    Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
    Jakże się cieszę, że Pan czyta i komentuje, bo inni tylko czytają:-)

    OdpowiedzUsuń